sobota, 24 grudnia 2011

Nauka i wiara w osobowego Boga

Okazuje się, że wielu ludzi nauki wypowiadało się o swojej wierze w osobowego Boga. Czasami mam wrażenie, że w dobie powszechnej akceptacji ewolucjonizmu jako filozofii i stylu "naukowego" myślenia, pojęcia "Bóg", "wiara", "modlitwa" stały się synonimem zacofania. Niestety przyjmując argumenty ewolucjonistów, tak naprawdę przyjmujemy argumenty przeciwko osobowemu Bogu, który jest inicjatorem i twórcą wszelkiego życia, materii i energii. Bez Niego nie ma nic, gdyż wszystko w Nim znajduje swój początek. Takie jest moje przekonanie i doświadczenie [tak, doświadczeni, gdyż nie jestem w stanie zaprzeczyć obecności osobowego Boga w moim życiu]. Zatem cieszę się, że w świecie nauki było i wciąż jest wielu tych, którzy podzielają to przekonanie. 
Dziś pierwszy przykład - Guglielmo Marconi [na zdjęciu, wynalazca radia, twórca telegrafu]. Oto słowa, tego wybitnego człowieka nauki:
"Jestem dumny z bycia chrześcijaninem. Wierzę nie tylko jako chrześcijanin, ale i jako naukowiec. Nadajnik radiowy może dostarczyć wiadomość przez pustkowia. W modlitwie ludzka dusza może przesłać niewidzialne fale do wieczności, fale, które osiągną swój cel przed Bogiem."

środa, 21 grudnia 2011

Zima

Post będzie bardzo geograficzny, w końcu jestem nauczycielem geografii :)

22 grudnia zaczyna się kalendarzowa zima. Początek zimy wyznacza moment zenitalnego górowania Słońca nad horyzontem na zwrotniku Koziorożca [23°27'S]. Na półkuli północnej jest to najdłuższa noc i najkrótszy dzień. Póki co pogodę mamy jesienną, ale zapominalskim przypominam, że kiedyś [na przykład w ubiegłym roku] bywało o tej porze roku zimniej - jako dowód fotka po lewej [termometr bynajmniej nie wskazywał temperatury w zamrażarce :)] Przyznam, że nie tęsknię zbytnio do takich niskich temperatur, od samego wspomnienia robi się zimno :)  

wtorek, 20 grudnia 2011

Korea Północna


Wczoraj media poinformowały o śmierci Kim Dzong Ila, dyktatora najbardziej izolowanego państwa świata - Korei Północnej. Koreański przywódca panował przez 17 lat. 70-letni Kim Dzong Il, według oficjalnej propagandy "Ukochany Przywódca", miał umrzeć podczas podróży pociągiem, w wyniku rozległego zawału serca. Koreą Północną ma teraz rządzić syn Kim Dzong Ila, Kim Dzong Un.

Jednym z przejawów obsesji władzy Kim Dzong Ila i propagandy jest miasto w Korei Północnej, które standardem życia przewyższa niemal wszystkie miasta w kraju. Problem w tym, że w Kijŏng-dong (na fotografii) nikt nie mieszka. Jest to bowiem miasto niedaleko granicy z Koreą Południową stworzone tylko i wyłącznie do celów propagandowych - jest tylko fasadą. Choć budynki są kolorowe i wyglądają okazale, nikogo w nich nie ma. Niekiedy w środku nie ma nawet pomieszczeń mieszkalnych. Żeby stworzyć iluzję aktywności, od czasu do czasu ekipa sprzątaczy zamiata ulice, a światła w blokach zapalają się i gasną.

Należy pamiętać, że tym totalitarnym państwie, szczególną nienawiść okazywano chrześcijanom. Szacuje się, że od chwili objęcia władzy przez komunistów w 1948 r. w kraju tym zamordowano 300 tys. chrześcijan. Wyznawcy Chrystusa w dalszym ciągu są krwawo prześladowani przez rządzący Koreą Północną bezwzględny reżim. Głoszenie Ewangelii i posiadanie Biblii należy do najcięższych przestępstw, jakie może popełnić obywatel północnokoreański. Sytuacja ta jest tym bardziej tragiczna, że przed objęciem władzy przez komunistów Korea Północna przeżywała wielkie duchowe przebudzenie, a obecna stolica tego kraju, Pjongjang (Phenian), była nazywana „Jerozolimą Wschodu”.

Ja osobiście dziękuję Bogu, że żyję w kraju, gdzie czytanie Biblii jest dozwolone. Ale ubolewam jednocześnie, że tak niewielu chce z tego przywileju skorzystać.

niedziela, 18 grudnia 2011

piątek, 9 grudnia 2011

Świąteczna refleksja nauczyciela geografii

Wielkimi krokami zbliżają się święta, które najczęściej określamy jako "Boże Narodzenie". Ten nadchodzący czas ma co najmniej trzy różne oblicza. Pierwsze (niestety dla mnie negatywne) oblicze świąt związane jest z całą machiną komercji. Pod płaszczykiem świat uczestniczymy w festiwalu gonitwy za zakupami i prezentami. Wydajemy i konsumujemy w tym czasie na potęgę. Po drugie święta to zjawisko kulturowe. Uroczysta kolacja wigilijna, spotkanie przy rodzinnym stole, składanie życzeń... Trzecie oblicze świąt jest jakby najmniej wyraźne. Wydaje się, że w coraz mniejszym stopniu święta "Bożego Narodzenia" mają wydźwięk duchowy. Niby gdzieś tam "pobrzmiewają" słowa o Bogu i Jezusie, ale nie wiele w tym prawdziwego zrozumienia i refleksji nad tym bez wątpienia najważniejszym wydarzeniem w dziejach świata. Wszak do dziś dzielimy nasze dzieje na "przed Chrystusem" (choć częściej używamy określeń "przed naszą erą") i "po Chrystusie". Kim jest ten Jezus? Skąd przyszedł? Po co się narodził? Czy ma to związek z moim osobistym życiem? Wydaje się, że znamy tą historię na pamięć. A jednak... Jezus nie przyszedł przypadkowo, był zapowiedzianym przez proroków Starego Testamentu Mesjaszem. Obiecanym Zbawicielem. Mam wrażenie, że cała moc przekazu Biblii o narodzeniu Syna Bożego ginie pośród wszechobecnych mikołajów, reniferów, choinek, stroików, bombek, świecidełek... Osobiście chcę w tym świątecznym czasie rozmyślać nad słowami Biblii: "A był wówczas w Jerozolimie człowiek imieniem Symeon, mąż sprawiedliwy i pobożny, oczekujący pociechy dla Izraela. Duch Święty przebywał w nim. Otrzymał on zapewnienie od Ducha Świętego, że nie umrze, dopóki nie zobaczy Mesjasza Pańskiego. On to, dzięki Duchowi Świętemu, przybył do świątyni, a gdy Dziecię Jezus było tam wnoszone przez rodziców, aby uczynić zadość Prawu, Wziął Je na swe ręce I uwielbiając Boga, powiedział: Teraz, Panie, puszczasz sługę Twego w pokoju, według Twego słowa. Widziały już bowiem moje oczy zbawienie Twoje, Któreś przygotował wobec wszystkich narodów: Światłość na oświecenie pogan i chwałę dla ludu Twego, Izraela. A ojciec Jego i matka dziwili się wszystkiemu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił im, a potem rzekł do Marii, matki Jego: Oto Ten położony jest na zgubę i na podźwignięcie się wielu w [narodzie] izraelskim, i na znak, któremu będą się sprzeciwiać." [Łukasza 2:25-34] Chcę przede wszystkim rozmyślać o Jezusie, który przyszedł, by wziąć na siebie ciężar moich grzechów. Jezusie, o którym mówią słowa starej pieśni: 
"On zostawił niebiańską chwałę,
By wykonać Ojcowski plan
I na świat zszedł jak dziecię małe
Przyjął nędzny człowieczy stan.


To za grzech nasz On był zraniony,
Nasze winy na siebie wziął.
Potem odszedł w niebiańskie strony ,
Przygotować tam dla nas dom."

[Frederick Arthur Graves (1856-1927) "O, cudowny jest mój Zbawiciel"]

Przy okazji zapraszam uczniów naszej szkoły na trzecią odsłonę "Internackich wieczorów z dobrym filmem". Tym razem obejrzymy film "Nativity Story" (kadr z filmu powyżej). Zapraszam w środę,  14 grudnia, jak zwykle o godzinie 19:45. Do zobaczenia :)

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Uganda – kraj, gdzie marzeniem dzieci i młodzieży jest… chodzić do szkoły.


Kliknij na zdjęcie, by je powiększyć [p. Honorata Wąsowska trzecia z lewej, p. Piotr Wąsowski pierwszy z lewej]
W dniu dzisiejszym (5 grudnia, 2011r) uczniowie siedmiu klas naszej szkoły uczestniczyli w spotkaniu z Honoratą i Piotrem Wąsowskimi, wolontariuszami i pracownikami „Misji dla Ugandy” (na zdjęciu powyżej jedna z grup uczniów). Nasi goście (w szczególności pani Honorata Wąsowska) dzieli się swoim doświadczeniem pobytu i pracy wśród ugandyjskich sierot. Spotkanie było okraszone licznymi zdjęciami nawiązującymi do prowadzonej przez naszych gości pracy misyjnej w zachodniej Ugandzie. Słyszeliśmy o problemach z którymi borykają się mieszkańcy Ugandy (niedożywienie, brak dostępu do edukacji, AIDS, sieroctwo…) Mogliśmy dowiedzieć się o zaangażowaniu polskich wolontariuszy w pracę misyjną na terenie Ugandy i licznych dobrych dziełach, wśród których priorytetem jest edukacja. Wszystkim zainteresowanym dziełem misyjnym w Ugandzie polecamy książkę p. Honoraty Wąsowskiej „Aby do czegoś dojść trzeba wyruszyć w drogę” (do wypożyczenia w szkolnej bibliotece, a do kupienia na przykład tutaj: http://jack.pl/Aby-do-czegos-dojsc-trzeba-wyruszyc-w-droge;s,karta,id,K00152). Więcej informacji o Ugandzie i projektach pomocy można znaleźć również na blogu: chcemypomagac.blogspot.com

Podsumowaniem spotkania był cytat z książki Key Warren pt. "Radykalne poddanie".
"Bardzo łatwo jest nam zachowywać dystans i powściągliwość wobec cierpienia, które przepełnia życie znacznej większości ludzi na świecie. Przeczytałam gdzieś, że jeśli masz coś do zjedzenia w lodówce, ubranie na sobie, dach nad głową i miejsce do spania, jesteś bogatszy niż ponad 75% ludzi na świecie. Jeśli masz jakiekolwiek oszczędności w banku, trochę gotówki w portfelu, jesteś pośród 8% najbogatszych ludzi na świecie - 92% musi przeżyć, mając mniej od ciebie! Jeśli twoje życie nigdy nie było zagrożone w ogniu walk wojennych, jeśli nigdy nie doświadczyłeś samotności w więzieniu, tortur czy głodu, jesteś w lepszej sytuacji niż ponad 500 milionów innych ludzi na świecie. Jeśli możesz chodzić do kościoła, nie obawiając się prześladowań, aresztowania, tortur i śmierci, jesteś bardziej uprzywilejowany, niż 2 miliardy ludzi na świecie."


Niech powyższe słowa staną się dla nas powodem do refleksji.