Czasami (często?) nie zdajemy sobie sprawy z jak różnorodnymi problemami borykają się ludzie żyjący obok nas. A przecież życie nie ogranicza się jedynie do naszego własnego M-ileś tam, czy domu. Jest „świat wokół nas”, jak mawiał Eugen Simonet – nauczyciel wiedzy o społeczeństwie – w filmie „Pay It Forward”. Prowadząc lekcję pytał swoich, ledwie nastoletnich, uczniów: „Jak często myślicie o świecie poza tym miastem? Oglądacie serwisy informacyjne? Nie? Nie myślimy globalnie – dlaczego?”.
Globalny świat jest nam bliski tylko wtedy, gdy dostarcza nam przyjemności i możemy czerpać z jego dobrodziejstw. Korzystamy ze światowej sieci „fast foodów”, oglądamy filmy zagranicznych wytwórni filmowych, słuchamy muzyki stworzonej przez artystów żyjących pod każdą, lub prawie każdą, szerokością geograficzną, chętnie konsumujemy dobra „globalnego świata”. Jednak zdaje się, że nie często zadajemy sobie trud, aby dowiedzieć się o realiach życia ludzi tej „globalnej wioski”. Łatwiej cieszyć się wygodnymi, markowymi, butami niż zastanawiać się jak wygląda rzeczywistość pracowników szyjących te buty – w Indiach, Bangladeszu czy Chinach. Skoro nie interesuje nas życie ludzi „tuż za rogiem”, to dlaczego ma nas nurtować kwestia problemów mieszkańców odległych od Polski miejsc? Dlatego uznaję za coś nadzwyczajnego, kiedy słyszę o Polakach, którzy niosą pomoc dalej niż granice naszego kraju. Czasami ich praca i zaangażowanie przynosi zmianę jednostkom, ale bywa, że odmienione jest życie setek, a nawet tysięcy ludzi z różnych zakątków świata. Właściwie, to nie ważne czy jest to jedna, dwie, pięć, sto, tysiąc, kilkanaście, kilkadziesiąt czy kilkaset tysięcy ludzi. Każde zaangażowanie pozostaje dla mnie czymś niezwykłym.
Do dziś (19.11) nie zdawałem sobie sprawy z istnienia onchocerkozy, czyli ślepoty rzecznej. Ta zakaźna choroba występuje głównie w Afryce, Ameryce Południowej oraz na Półwyspie Arabskim.
Według szacunków WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) na ślepotę rzeczną cierpi ponad 18 milionów osób na całym świecie. 10% dotkniętych tą chorobą straciło wzrok. Onchocerkozę przenoszą meszki rozmnażające się w strumieniach. Larwy nicienia przedostają się przez skórę po ugryzieniu człowieka przez meszki i przekształcają się w dorosłe osobniki. Samice nicienia mogą żyć w podskórnych guzach do 15 lat rodząc kolejne mikrofilarie, które przemieszczają się pod skórą w kierunku oczu… Onchocerkoza? A co to obchodzi nas, Polaków? I tu pojawia się niezwykła, jak dla mnie, informacja.
Przeczytałem dziś, że 18 listopada grupa wolontariuszy Fundacji Redemptoris Missio wyjechała do Republiki Środkowoafrykańskiej, aby realizować projekt, finansowany przez Departament Pomocy Humanitarnej przy Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, mający na celu eliminację onchocerkozy.
Więcej można przeczytać w linku poniżej: http://www.rynekzdrowia.pl/Po-godzinach/Polscy-lekarze-pomoga-w-walce-ze-slepota-rzeczna-w-Republice-Srodkowoafrykanskiej,189525,10.html?fbclid=IwAR0NxZMV2VkJB-wltsX_vGIIizX0TTVc7iRynEj5GYLyHQaSpbO8W6oUkhU