czwartek, 14 listopada 2019

WYRASTAJĄC Z BOGA

Szperając po internetowych księgarniach, w poszukiwaniu publikacji mogących wzbogacić moją bibliotekę (taka chora pasja), znalazłem wiadomość o ukazaniu się książki „Wyrastając z Boga” Richarda Dawkinsa.

W opisie wydawcy można znaleźć informację, że dzieło Dawkinsa „to przewodnik dla wszystkich, którzy chcą... dorosnąć. W sześciu rozdziałach części pierwszej wspólnie z autorem przyglądamy się temu, dlaczego religie – i ich święte księgi, czyli oczywiście też Biblia – nie mogą być dla nas wzorcem dobra, moralności i zwykłej ludzkiej przyzwoitości, w sześciu składających się na część drugą zaś Richard Dawkins wyjaśnia, dlaczego jedynie niereligijne myślenie, a przede wszystkim nauka, mogą pomóc zrozumieć nam, jak świat powstał i jak działa. A ta wiedza jest warunkiem, by świat ten uczynić lepszym”.

Pragnienie dorosłości (dojrzałości) to chyba naturalne dążenie każdego człowieka. Przyzwoitość, moralność, czynienie dobra, to jak najbardziej pożądane elementy życia społecznego. Uczynienie świata lepszym jest zdecydowanie bliskim mi pragnieniem. A zatem, jak rozumiem, należy porzucić religijne myślenie i „wyrosnąć z Boga”, aby wejść na ścieżkę dojrzałości i urzeczywistnić tęsknotę za lepszym światem, w którym jest miejsce na dobro, szlachetność, piękno i wiele innych cnót.

Jakże ten „urojony Pan Bóg” przez wieki przeszkadzał w osiągnięciu tego wszystkiego. Gdyby nie przesłanie Biblii, którego wcielaniem w życie zajmowali się ludzie w minionych stuleciach, mielibyśmy rzeczywistość wolną od wszelkich przejawów niegodziwości i zła. Dlaczego Pan Dawkins narodził się tak późno? Tyle straconych wieków…

Dlaczego zamiast tego zatruwającego umysły ludzi przesłania Biblii nie mogliśmy budować naszej cywilizacji na mądrości i wiedzy Pana Dawkinsa? Ale może jest jeszcze dla na nadzieja? Przez blisko trzydzieści lat czytania Biblii nasiąknąłem treściami, które uczyniły ze mnie złego, niemoralnego i nieprzyzwoitego człowieka. Dodatkowo uczyniłem świat wokół siebie nieznośnym miejscem do życia… Co za porażka…

Po raz ostatni zatem sięgam dziś do Biblii, by jeszcze raz przyjrzeć się tym godzącym w morale i przyzwoitość tekstom, którymi naszpikowana jest ta Księga. Otwieram i czytam to zatrważająco szkodliwe przesłanie biblijnych autorów: „uważajcie, aby nikt nie odpłacał złem za zło, ale sobie nawzajem i wszystkim zawsze starajcie się wyświadczać dobro”, „odrzućcie wszelkie zło, wszelki podstęp, obłudę, zazdrość i wszelkie oszczerstwa”, „niech każdy człowiek będzie chętny do słuchania, nieskory do mówienia, nieskory do gniewu”, „szukajcie ze wszystkimi pokoju (…) niech trwa braterska miłość, nie zapominajcie też o gościnności…”, „zbawcza łaska Boga wychowuje nas abyśmy żyli roztropnie, sprawiedliwie i pobożnie”, „zabiegaj o sprawiedliwość, pobożność, wiarę, miłość, wytrwałość, łagodność…”, „obleczcie się w serdeczne współczucie, dobroć, pokorę, uprzejmość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i przebaczając sobie nawzajem, jeśli ktoś miałby zarzut przeciwko drugiemu. Tak jak Pan (Jezus Chrystus) darował wam, tak i wy czyńcie! Nade wszystko obleczcie się w miłość…”, „Miłość jest cierpliwa, pełna życzliwości. Miłość nie zazdrości, nie przechwala się, nie unosi się pychą. Nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie wybucha gniewem, nie pamięta złego. Nie raduje się z niesprawiedliwości, ale raduje się prawdą…”.

Czy w obliczu takiego przesłania nie należałoby spalić wszystkich Biblii na całym świecie, by raz na zawsze pozbawić człowieka możliwości zainfekowania treściami, które nie może być „dla nas wzorcem dobra, moralności i zwykłej ludzkiej przyzwoitości”? Że ja się dałem w tę Biblię tak „wkręcić” i wmanewrować w jej przesłanie… Ale może jeszcze mam szansę wejść na drogę proponowaną przez Pana Dawkinsa i „wyrosnąć z Boga”? Wszak jeden z autorów biblijnych wyznał: „Nie ma Boga!”. Tylko dlaczego ta fraza jest poprzedzona słowami: „Rzekł głupi w sercu swoim”?

sobota, 2 listopada 2019

piątek, 1 listopada 2019