Edukacyjnie. Jak powstaje grad.
Blog o przyrodniczych (i nie tylko) inicjatywach podejmowanych w szkole oraz różnych innych sprawach ważnych i wartych uwagi z mojego punktu widzenia.
piątek, 19 lipca 2019
PROTESTANCKA WIERZBA
- Oni wierzyli w Jezusa, tylko w Matkę Boską już nie. Mówili, że Matka Boska jest jedna, a u nas dużo.
- Nie mieli spowiedzi i komunii świętej, a ich kapłan był ubrany nieodświętnie.
- Mieli te same święta jak polskie, tylko inną spowiedź – wszyscy mówili na głos swoje grzechy, dlatego nie kradli!
- Posiadali inne obrzędy, chrzest robili w stawach w wieku 12 lat, zanurzano się w białych sukniach aż po szyję.
- Kościoły robili w domach.
- Mieli specjalną salę, tam się zjeżdżali i grali na trąbach, i śpiewali i to była taka religia.
- W Wielki Piątek inaczej niż u nas świętowali to, że Jezus umarł za nasze grzechy, radowali się i dawali na stół dużo jedzenia.
Taką pamięć o nadwiślańskich osadnikach – Olendrach – zachowali mieszkańcy wsi północnego Mazowsza (w tym gminy Słubice, Iłów). Badanie przeprowadziła Magdalena Lica-Kaczan w 2006 roku na grupie osób urodzonych w latach 1910-1930 – reprezentantów ostatniego pokolenia Polaków mających bezpośredni kontakt z kulturą Olendrów.
Olendrami nazywano pierwotnie osadników narodowości holenderskiej, wyznania menonickiego. Nazwa „menonici” pochodzi od jednego z przywódców XVI-wiecznej reformacji, urodzonego we Fryzji, Menno Simonsa (1496-1561), któremu należy się ważne miejsce w historii Kościoła, obok takich reformatorów jak Ulrich Zwingli (1484-1531), Jan Kalwin (1509-1564) czy Marcin Luter (1483-1546).
Z czasem określenie „Olender” zostało rozciągnięte też na innych osadników (w tym pochodzenia niemieckiego) i oznaczało „pewną formę organizacji społecznej, system, którego formy wzorowane były na tych, jakie wcześniej przybrały właściwe kolonie holenderskie” (M. Lica-Kaczan, „Trepa, drepa, kępa… (Re)konstrukcja kultury olendrów”).
„Dotknąć” historii mazowieckich Olendrów (a w zasadzie niemieckich ewangelików) z bliska można m.in. w Skansenie Osadnictwa Nadwiślańskiego w Wiączeminie Polskim. Znajdują się tam: kościół luterański z 1935 roku, dawna szkoła, budynki mieszkalne i gospodarcze oraz cmentarz.
Słuchając słów pracowników skansenu (w tym Pani etnograf Magdaleny Licy-Kaczan) zaskoczony zostałem informacją, że „nasza” polska wierzba głowiasta, której szpalery, po dziś dzień, kształtują krajobraz Mazowsza, „przybyła” do nas właśnie za sprawą Olendrów. Taki to mamy protestancki ślad na Mazowszu :-)
- Nie mieli spowiedzi i komunii świętej, a ich kapłan był ubrany nieodświętnie.
- Mieli te same święta jak polskie, tylko inną spowiedź – wszyscy mówili na głos swoje grzechy, dlatego nie kradli!
- Posiadali inne obrzędy, chrzest robili w stawach w wieku 12 lat, zanurzano się w białych sukniach aż po szyję.
- Kościoły robili w domach.
- Mieli specjalną salę, tam się zjeżdżali i grali na trąbach, i śpiewali i to była taka religia.
- W Wielki Piątek inaczej niż u nas świętowali to, że Jezus umarł za nasze grzechy, radowali się i dawali na stół dużo jedzenia.
Taką pamięć o nadwiślańskich osadnikach – Olendrach – zachowali mieszkańcy wsi północnego Mazowsza (w tym gminy Słubice, Iłów). Badanie przeprowadziła Magdalena Lica-Kaczan w 2006 roku na grupie osób urodzonych w latach 1910-1930 – reprezentantów ostatniego pokolenia Polaków mających bezpośredni kontakt z kulturą Olendrów.
Olendrami nazywano pierwotnie osadników narodowości holenderskiej, wyznania menonickiego. Nazwa „menonici” pochodzi od jednego z przywódców XVI-wiecznej reformacji, urodzonego we Fryzji, Menno Simonsa (1496-1561), któremu należy się ważne miejsce w historii Kościoła, obok takich reformatorów jak Ulrich Zwingli (1484-1531), Jan Kalwin (1509-1564) czy Marcin Luter (1483-1546).
Z czasem określenie „Olender” zostało rozciągnięte też na innych osadników (w tym pochodzenia niemieckiego) i oznaczało „pewną formę organizacji społecznej, system, którego formy wzorowane były na tych, jakie wcześniej przybrały właściwe kolonie holenderskie” (M. Lica-Kaczan, „Trepa, drepa, kępa… (Re)konstrukcja kultury olendrów”).
„Dotknąć” historii mazowieckich Olendrów (a w zasadzie niemieckich ewangelików) z bliska można m.in. w Skansenie Osadnictwa Nadwiślańskiego w Wiączeminie Polskim. Znajdują się tam: kościół luterański z 1935 roku, dawna szkoła, budynki mieszkalne i gospodarcze oraz cmentarz.
Słuchając słów pracowników skansenu (w tym Pani etnograf Magdaleny Licy-Kaczan) zaskoczony zostałem informacją, że „nasza” polska wierzba głowiasta, której szpalery, po dziś dzień, kształtują krajobraz Mazowsza, „przybyła” do nas właśnie za sprawą Olendrów. Taki to mamy protestancki ślad na Mazowszu :-)
piątek, 12 lipca 2019
wtorek, 9 lipca 2019
SIKLAG
Na południe od Jerozolimy, pomiędzy Lakisz (Tel Lachisz) a Kirjat Gat, odkryto, wzmiankowane w tekście biblijnym, miasto Siklag.
Według tekstu biblijnego w Siklag przebywał Dawid w czasie, kiedy musiał ukrywać się przed zbrodniczymi zapędami króla Saula. Według zapisu biblijnego Dawid otrzymał Siklag od filistyńskiego króla Akisza z Gat i mieszkał tam z grupą kilkuset wojowników (27 rozdział Pierwszej Księgi Samuela wspomina o sześciuset towarzyszach Dawida) przez rok i cztery miesiące. To właśnie do Siklag dotarł posłaniec z wieścią o śmierci Saula i jego syna Jonatana (2 Sm 1).
Więcej o odkryciu archeologów w linku: https://www.timesofisrael.com/
Według tekstu biblijnego w Siklag przebywał Dawid w czasie, kiedy musiał ukrywać się przed zbrodniczymi zapędami króla Saula. Według zapisu biblijnego Dawid otrzymał Siklag od filistyńskiego króla Akisza z Gat i mieszkał tam z grupą kilkuset wojowników (27 rozdział Pierwszej Księgi Samuela wspomina o sześciuset towarzyszach Dawida) przez rok i cztery miesiące. To właśnie do Siklag dotarł posłaniec z wieścią o śmierci Saula i jego syna Jonatana (2 Sm 1).
Więcej o odkryciu archeologów w linku: https://www.timesofisrael.com/
Subskrybuj:
Posty (Atom)