sobota, 25 maja 2019

BYLIŚMY RAZEM, CZYLI POLACY I ŻYDZI W GOSTYNINIE

Zdjęcie: Grzesiek Mart
Wyrażam wdzięczność za możliwość towarzyszenia, podczas wizyty w Polsce, grupie osób z Izraela, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, których przodkowie byli częścią społeczności przedwojennego Gostynina i Gąbina. Po raz pierwszy w powojennej historii Gostynina mogliśmy gościć tak liczną – ponad dwudziestoosobową – grupę potomków gostynińskich (17 osób) i gąbińskich Żydów. Wspólnie spożywane posiłki, spacery, spotkanie w Urzędzie Miasta oraz z młodzieżą w gostynińskim liceum, wizyta na cmentarzu żydowskim, Marsz Pamięci i wieczorna kolacja z mieszkańcami Gostynina, były niezapomnianym przeżyciem. 

Po blisko trzech latach od inauguracji projektu „Wielokulturowy Gostynin” (www.wielokulturowygostynin.pl), w którym centralne miejsce przypadło upamiętnieniu żydowskiej historii mojego miasta, spotkaliśmy się w sercu Gostynina, przy tablicy „Sztetl. Żydzi gostynińscy”. Staliśmy obok siebie. My Polacy i oni – Żydzi. Miałem wrażenie, że ten podział na „my i oni” przestał mieć wtedy znaczenie. Byliśmy po prostu „my”. Razem. Blisko. Ramię w ramię. Połączył nas szacunek dla wydarzeń będących bolesnym doświadczeniem zarówno dla Polaków, jak i Żydów. Nasi żydowscy sąsiedzi zostali, w latach II wojny światowej, w brutalny sposób wyrwani z gostynińskiej ziemi. Kiedy myślę o tamtych wydarzeniach staram się zrozumieć ból, jaki przez lata towarzyszył potomkom naszych żydowskich sąsiadów. Myślę też, że do bólu spowodowanego zagładą kilku tysięcy mężczyzn, kobiet i dzieci, których jedyną „zbrodnią” była ich żydowska tożsamość, doszedł ból wynikający z zapomnienia o ofiarach nazistowskiej nienawiści. Ból wynikający z tego, że przez wiele lat w gostynińskiej pamięci nie było miejsca dla Żydów. Wszak ślady żydowskiej przeszłości, zarówno te materialne, jak i te niematerialne, należące do tzw. kultury duchowej, zostały zatarte na tyle, że można było odnieść wrażenie, iż Żydów w Gostyninie nigdy nie było. Wyrażam nadzieję, że nasze spotkanie było ważnym krokiem ku uleczeniu.

20 maja w Gostyninie połączyła nas – Polaków i Żydów – pamięć o dramacie Holokaustu. Jednak tym co, jak wierzę, może scalić nas jeszcze mocniej jest nadzieja. Nadzieja, że przyszłe dni będą naznaczone życiem, błogosławieństwem i dobrem. Jako chrześcijanin wierzę w moc błogosławieństwa. Wierzę, że życie triumfuje nad śmiercią, uzdrowienie bierze górę nad chorobą, światło przezwycięża ciemność, a miłość pokonuje nienawiść.

Być może nie wszystkim towarzyszyły emocje, które stały się moim udziałem i którym daję wyraz w tym tekście. Gostyniński Marsz Pamięci był dla mnie wołaniem o błogosławieństwo dla gostynińskiej ziemi, która została naznaczona przekleństwem zbrodni Holokaustu. Obok modlitwy Kadisz, którą recytowali obecni na gostynińskim Rynku Żydzi, miałem przywilej przywołać tekst Psalmu 67, będącego modlitwą o szczęśliwe życie:

„Niech Bóg okaże nam miłosierdzie
I niech nas darzy szczęściem,
Niech rozjaśni nad nami swoją twarz!
Niech w ten sposób ziemia pozna Twoją drogę,
A wszystkie narody — Twoje zbawienie.
(…)
Niech Cię wysławiają ludy, o Boże;
Niech Cię wysławiają wszystkie ludy!
Ziemia wydała swój plon — Bóg, nasz Bóg, czyni nas szczęśliwymi.
O, niech On nam błogosławi
I niech lęk przed Nim odczuwają wszystkie krańce ziemi!”.

Pragnę podziękować tym wszystkim, którzy uczynili dzień 20 maja 2019 roku szczególnym. Dziękuję wizytującym Gostynin potomkom gostynińskich i gąbińskich Żydów, wśród których byli: Jessie, Ken, Susan, Blanche, Elie, Dan, Elianna, Michal, Ariella, Leon, Marlene, Robin, Edee, Bernard, Michael, Neta, Noam, Moshe, Hannah, Rachel, Gabriela, Ruthy i Izhak. Szczególnie dziękuję prof. Leonowi Zamościowi za zorganizowanie przyjazdu tak licznej grupy do Polski.

Zdjęcia poniżej wykonał Grzesiek Mart




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz