“In modern times, Christianity was spread widely to China along with the colonial invasion of Western powers, and was therefore called a ‘foreign religion’. It must be said that some faithful lack a true national conscience. That's why we say 'another Christian, one less Chinese'. Among the heaviest problems we have to face are the infiltration of foreign forces and illegal prayer meetings”.
Takie słowa wypowiedział Xu Xiaohong – szef krajowego komitetu oficjalnego Kościoła protestanckiego w Chinach.
Obecna polityka chińskich władz wobec chrześcijaństwa (także wobec islamu i innych religii) jest coraz bardziej brutalna. Elementem tej polityki jest burzenie kościołów i meczetów, by pozbawić ludzi miejsc do praktykowania swojej wiary.
W ubiegłym roku szerokim echem w mediach odbiła się sprawa zburzenia kościoła baptystycznego w miejscowości Linfen (prowincja Shanxi). Już wcześniej pastor (Yang Rongli) tego, niezarejestrowanego u komunistycznych władz, Kościoła (Golden Lampstand Church) była represjonowana przez chińskie władze i spędziła 7 lat w wiezieniu (jej mąż otrzymał wyrok 3 lat pozbawienia wolności). Powodem do wydania takiego wyroku było zorganizowanie spotkania modlitewnego w miejscu publicznym, co władze uznały za nielegalne „zebranie tłumu i zakłócenie porządku publicznego”.
Inny chiński pastor Bob Fu, prezes i założyciel organizacji China Aid, przedstawił w 2018 roku nagrania płonących Biblii i udostępnił formularze przygotowane dla wiernych wyrzekających się wiary chrześcijańskiej. Chrześcijanie są skłaniani do podpisywania takich deklaracji pod groźbą wydalenia dzieci ze szkoły lub utraty świadczeń socjalnych.
W sierpni br. na stronie Głosu Prześladowanych Chrześcijan (https://www.gpch.pl/) ukazała się informacja dotycząca pastora Wang Yi z Kościoła Przymierza Wczesnego Deszczu, któremu grozi do 15 lat więzienia pod zarzutem „podburzania do obalenia władzy państwowej”. Został też oskarżony o prowadzenie „nielegalnej działalności biznesowej”, ponieważ jego Kościół zajmował się sprzedażą Biblii i książek bez odpowiedniej licencji.
„Pamiętajcie o więźniach, jakbyście sami byli więźniami, oraz o prześladowanych, ponieważ też jesteście w ciele” (Hbr 13,3).
Blog o przyrodniczych (i nie tylko) inicjatywach podejmowanych w szkole oraz różnych innych sprawach ważnych i wartych uwagi z mojego punktu widzenia.
środa, 14 sierpnia 2019
czwartek, 1 sierpnia 2019
75. PAMIĘĆ I REFLEKSJA
1 sierpnia 1944 roku, w godzinie „W” (17:00), wybuchło Powstanie Warszawskie. Do walki w okupowanej przez Niemców Warszawie przystąpiło ok. 30 tys. żołnierzy Armii Krajowej. Jedynie ok. 10% walczących miało broń. Przeciw Powstańcom stanęło regularne niemieckie wojsko, pancerne jednostki frontowe, artyleria i lotnictwo. Do akcji powstańczej przyłączyła się ludność cywilna: mężczyźni, kobiety i dzieci…
W dniu wybuchu powstania straty w ludziach sięgnęły 2 tys. żołnierzy po stronie polskiej i 500 żołnierzy po stronie niemieckiej, lecz końcowy bilans walk o Warszawę był o wiele bardziej tragiczny. Poległo ok. 18 tys. Powstańców, ponad 3 tys. żołnierzy 1. Armii Wojska Polskiego, zabitych zostało ok. 180 tys. cywilów. Po stronie niemieckiej straty wyniosły ok. 10 tys. żołnierzy poległych, ok. 7 tys. uznanych za zaginionych i ok. 9 tys. rannych. Po klęsce powstania zabudowa Warszawy była systematycznie równana z ziemią przez Niemców. Amerykański historyk Richard C. Lukas napisał: „Powstanie warszawskie przesądziło o losie politycznych i wojskowych struktur Polskiego Państwa Podziemnego. Ich zniszczenie i klęska Polaków sprzyjały zamiarom Stalina, który po trzech miesiącach zdecydował się zająć ruiny Warszawy, aby umieścić tam posłusznych Sowietom polityków jako przyszłych władców Polski”.
Podobnie jak wielu Polaków, tych w kraju i poza jego granicami, chcę pamiętać o tragicznych wydarzeniach sprzed 75 lat. Chcę zachować pamięć o tych, którzy doświadczyli niebywałego koszmaru II wojny światowej, o tych, których dni były naznaczone strachem, cierpieniem i tragiczną śmiercią…
Trudno nie docenić faktu, że czas w którym żyjemy, przynajmniej w Polsce, jest wolny od piekła wojny. Nie żyjemy w atmosferze zagrożenia, przeraźliwego wycia syren, ostrzału artyleryjskiego, krzyku rannych i paraliżującego strachu. Nie jesteśmy otoczeni krajobrazem naznaczonym ruinami budynków, a nasze oczy nie są skazane na widok okaleczonych ciał poległych, dla których nie było czasu, aby zapewnić im pochówek…
Obyśmy potrafili wykorzystywać ten dogodny czas pokoju, aby budować społeczeństwo wolne od nienawiści i postawy „pożerania siebie” nawzajem. Historia pokazuje, że nie tak trudno rozpalić iskrę zbrodni i destrukcji. Historia uczy też, że blisko człowiekowi do strasznego szaleństwa, żądzy mordu i niebywałego okrucieństwa. Świadomy tych faktów staram się lgnąć do Tego, który daje nadzieję, że w dniach, które nadchodzą „nie będzie już śmierci ani bólu, krzyku ani znoju”. I więcej, On już sprawia, że możemy czerpać z błogosławieństwa „nadchodzącego wieku” układając życie tak, aby było w nim miejsce na „miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, powściągliwość”.
W dniu wybuchu powstania straty w ludziach sięgnęły 2 tys. żołnierzy po stronie polskiej i 500 żołnierzy po stronie niemieckiej, lecz końcowy bilans walk o Warszawę był o wiele bardziej tragiczny. Poległo ok. 18 tys. Powstańców, ponad 3 tys. żołnierzy 1. Armii Wojska Polskiego, zabitych zostało ok. 180 tys. cywilów. Po stronie niemieckiej straty wyniosły ok. 10 tys. żołnierzy poległych, ok. 7 tys. uznanych za zaginionych i ok. 9 tys. rannych. Po klęsce powstania zabudowa Warszawy była systematycznie równana z ziemią przez Niemców. Amerykański historyk Richard C. Lukas napisał: „Powstanie warszawskie przesądziło o losie politycznych i wojskowych struktur Polskiego Państwa Podziemnego. Ich zniszczenie i klęska Polaków sprzyjały zamiarom Stalina, który po trzech miesiącach zdecydował się zająć ruiny Warszawy, aby umieścić tam posłusznych Sowietom polityków jako przyszłych władców Polski”.
Podobnie jak wielu Polaków, tych w kraju i poza jego granicami, chcę pamiętać o tragicznych wydarzeniach sprzed 75 lat. Chcę zachować pamięć o tych, którzy doświadczyli niebywałego koszmaru II wojny światowej, o tych, których dni były naznaczone strachem, cierpieniem i tragiczną śmiercią…
Trudno nie docenić faktu, że czas w którym żyjemy, przynajmniej w Polsce, jest wolny od piekła wojny. Nie żyjemy w atmosferze zagrożenia, przeraźliwego wycia syren, ostrzału artyleryjskiego, krzyku rannych i paraliżującego strachu. Nie jesteśmy otoczeni krajobrazem naznaczonym ruinami budynków, a nasze oczy nie są skazane na widok okaleczonych ciał poległych, dla których nie było czasu, aby zapewnić im pochówek…
Obyśmy potrafili wykorzystywać ten dogodny czas pokoju, aby budować społeczeństwo wolne od nienawiści i postawy „pożerania siebie” nawzajem. Historia pokazuje, że nie tak trudno rozpalić iskrę zbrodni i destrukcji. Historia uczy też, że blisko człowiekowi do strasznego szaleństwa, żądzy mordu i niebywałego okrucieństwa. Świadomy tych faktów staram się lgnąć do Tego, który daje nadzieję, że w dniach, które nadchodzą „nie będzie już śmierci ani bólu, krzyku ani znoju”. I więcej, On już sprawia, że możemy czerpać z błogosławieństwa „nadchodzącego wieku” układając życie tak, aby było w nim miejsce na „miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, powściągliwość”.
Subskrybuj:
Posty (Atom)