W Japonii, w mieście Fukuoka, w jednej z ulic pojawiła się wielka dziura. Wręcz gigantyczna: głęboka na 15 metrów, długa i szeroka na blisko 30 metrów.
Co zrobili Japończycy?
Japończycy ogłosili procedurę przetargową. Najpierw był przetarg na projekt naprawy wraz z dokumentacją techniczną. Trwało to dość szybko, około 9 miesięcy. Potem, również w drodze przetargu, wyłoniono wykonawcę.
Wykonawca po uprawomocnieniu się procedury przetargowej chciał przystąpić do pracy, jednak prokuratura wniosła akt oskarżenia, że w trakcie przetargu naruszono jakiś przepis, który stał się przyczyną dyskryminacji wobec jednego z podmiotów, który się zgłosił do przetargu...
Sprawa w sądach trochę się przeciągała, więc władze kwestie naprawy dziury pozostawiły do rozwiązania obywatelom w formule Budżetu Obywatelskiego. To świetna inicjatywa, gdyż zwalnia z wielu obowiązków urzędników i pozwala im odetchnąć pośród trudów codziennej pracy... Ktoś napisał i złożył projekt naprawy drogi, więc poddano go pod głosowanie, niestety inne projekty zdobyły więcej głosów... Szkoda pomyśleli urzędnicy, a taki przydatny był ten projekt... Sprawa dziury wciąż spędzała sen z oczu lokalnym władzom. Gdzieś w tak zwanym "międzyczasie" zmieniły się władze, a te nowe stwierdziły, że sprawa dziury to przykład niegospodarności poprzedniej ekipy. Powołano komisję śledczą i znów trochę to trwało...
W końcu po 5 latach od zdarzenia ogłoszono sukces. Udało się pozyskać wykonawcę, który przystąpił do pracy. Pracowano intensywnie przy pełnym wsparciu urzędniczym i nadzorze. Prace trwały niespełna 10 miesięcy. Na koniec jeszcze tylko okazało się, że nie wypłacono pieniędzy pracownikom, ale firma - wykonawca prac ogłosiła upadłość, więc wszelkie pracownicze roszczenia były bezzasadne. Przynajmniej jednak dziura zniknęła...
Trochę mnie poniosła fantazja...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz