O błędach Lorisa Kariusa, bramkarza F.C. Liverpool, które popełnił w meczu finałowym Ligi Mistrzów napisano bardzo wiele. Kiedy jeden z moich znajomych napisał na swojej Facebookowej tablicy coś w stylu, że „bramkarz Liverpoolu powinien zostać dyscyplinarnie wyrzucony”, przypomniałem sobie historię Jerzego Dudka – też zawodnika The Reds.
Jego pierwszy sezon w Lidze Angielskiej (2001/ 2002) był bardzo udany. Następny zaczął się też pomyślnie, lecz później, nasz reprezentacyjny bramkarz, miał kilka wpadek. Największą zaliczył w meczu z Manchesterem United. Jamie Carragher w polu karnym zagrał głową do Dudka, jednak piłka prześlizgnęła mu się między nogami i Diego Forlan z bliska strzelił do pustej bramki. Angielskie gazety publikowały zdjęcia tej nieporadnej interwencji. Wydawcy prześcigali się w wymyślnych i drwiących tytułach. W rezultacie Jerzy Dudek został odsunięty od gry i posadzony na ławce rezerwowych. Ale to nie był koniec jego kariery. Bramkarz nie poddał się, ciężko pracował na treningach by znów osiągnąć sukces. Kiedy w sezonie 2004/2005 był odsuwany z gry, nie rezygnował, trenował wytrwale i trud się opłacił. Jerzy Dudek sięgnął, ze swoją klubową drużyną F.C. Liverpool, po puchar Ligii Mistrzów.
Gdy Jerzy Dudek przeżywał trudne chwile w swojej zawodowej karierze, piłkarze The Reds założyli koszulki z napisem: „Jurek jesteśmy z tobą”. Ta postawa była odzwierciedleniem filozofii klubu, którego hymn głosi: „Więc idź poprzez deszcz, idź poprzez wiatr – nawet, gdy twoje marzenia zostaną zniszczone i rozwiane. Idź naprzód, z nadzieją w sercu. Nigdy nie będziesz szedł sam”.
Porażki, choć tego nie chcemy, to jeden z elementów naszego życia. Wraz z nimi pojawia się zniechęcenie. Mnożą się wątpliwości: „Czy nadaję się do tego, co robię?”, „A może trzeba dać sobie spokój…”. Także w chrześcijańskim życiu i służbie pojawiają się okresy, o których wolelibyśmy zapomnieć. Przynajmniej ja tak miewam. Czasami doświadczamy „wpadek” i puszczamy „szmaty” (używając terminów piłkarskich). Wzlatujemy jak orły lecz kończymy jak krety – z nosem w ziemi.
Batalia ze zniechęceniem, które towarzyszy niepowodzeniom w różnych dziedzinach życia, jest jedną z największych bitew, jakie musimy staczać. W wirze tej batalii jakże ważna może okazać się rola innych chrześcijan, aby wrócić na „szczyt” i do miejsca użyteczności. Mnie też dane było doświadczyć pomocy przyjaznych ludzi w sytuacji osamotnienia, zniechęcenia czy frustracji wynikającej z niepowodzeń. Ich postawa była praktycznym wyrazem słów Pawła: „Jedni drugich brzemiona noście, a tak wypełnijcie zakon Chrystusowy”. Porażka, rezygnacja, zmęczenie, słabość, niezdarność, osamotnienie, brak powodzenia, to niektóre rodzaje brzemion, które nosimy. Tekst biblijny zachęca nas, abyśmy byli gotowi zaangażować się w pomoc tym, którzy doświadczają tego typu rzeczy. Sam też potrzebuję uczyć się takiej właśnie postawy. Łatwiej krytykować niż zachęcać. Prościej drwić z niepowodzeń niż podać pomocną dłoń…
Oby w naszym życiu więcej było takich osób, które w obliczu porażek, jakie ponieśliśmy będą śpiewać nam słowa tej pieśni: „Więc idź poprzez deszcz, idź poprzez wiatr – nawet, gdy twoje marzenia zostaną zniszczone i rozwiane. Idź naprzód, z nadzieją w sercu. Nigdy nie będziesz szedł sam”. Tych słów muszę się także nauczyć, aby okazać wsparcie innym, doświadczającym bólu niepowodzenia w sprawach stanowiących treść ich życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz