„Istnieje dysproporcja pomiędzy dużym wkładem w dorobek narodowy, a procentowym udziałem społeczności ewangelickiej w populacji narodu i kraju. Jednak świadomość społeczna tego wkładu jest bliska zeru…”.
Powyższe słowa pochodzą z referatu dr Jana Szturca „Wkład ewangelików do kultury polskiej” wygłoszonego podczas sesji naukowej pt. „Biblia od czasów Murzynowskiego do dzisiaj”, która odbyła się 5 września 2003 roku w Płocku.
Obecność ewangelików w historii Polski zaznacza się w takich dziedzinach jak: architektura, muzyka, piśmiennictwo, teatr, film, nauki ścisłe, ekonomia, przemysł, polityka czy wojskowość. Trudno znaleźć taki segment życia społecznego, w którym nie można by wskazać trwałego śladu, jaki pozostawili po sobie polscy protestanci.
We wspomnianym referacie Dr Jan Szturc wymienił też ewangelików walczących o wolną Polskę. W „Roku dla Niepodległej”, kiedy przypominamy odzyskanie przez Polskę niepodległości, po 123 latach niebytu na mapie Europy, warto obalać fałszywy stereotyp jakoby protestanci byli elementem obcym polskiej kulturze, polskiemu temperamentowi i „polskiemu duchowi”.
Ważną ostoją polskości był, rozwijający się wśród Mazurów od pierwszej połowy XIX wieku aż do II wojny światowej, ruch gromadkarski. Istotą ruchu było gromadzenie się w grupach (gromadach) na modlitwę i czytaniu Biblii. Jedną z ważniejszych postaci pośród gromadkarzy był, urodzony w Waplewie k. Ostródy, Reinhold Barcz (1885-1942). Jako wydawca i redaktor „Głosu Ewangelijnego” drukował utwory autorów polskich i wzywał do pielęgnowania mowy ojczystej. Ryszard Otello napisał (w artykule pt. „Głos Ewangelijny” (1925-1939), Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 1, 81-90.): „Kontakty redaktora z Polską sprawiały, że autorami kazań, rozmyślań i temu podobnych artykułów byli głównie polscy księża ewangeliccy: Karol Kotula, Edward Wende, Emil Jelinek, Kazimierz Ostachiewicz, Zygmunt Michelis. Korzystano też ze współpracy świeckich publicystów ewangelickich, na przykład Romana Dulicza”. Reinhold Barcz był represjonowany przez władze niemieckie, które w 1938 r. odebrały mu paszport i tym samym uniemożliwiły mu wyjazdy do Polski. Tuż przed wybuchem II wojny światowej władze nazistowskich Niemiec oskarżyły Barcza o zdradę narodu niemieckiego i skazały na karę śmierci, która została wykonana w berlińskim więzieniu Moabit.
Piszę ten tekst z perspektywy mieszkańca małego miasta w centrum Polski, gdzie pod moim artykułem zamieszczonym na lokalnym portalu, przywołującym postać Stanisława Murzynowskiego, pojawił się taki komentarz osoby o Nicku „Antyheretyk”: „Panie Piotrze, mimo szczątkowych zasług wichrzycieli prominencji protestanckiej faktem jest, że wyrządził on (protestantyzm) więcej szkody niż pożytku, a przecież «po owocach ich poznacie». Protestantyzm to awaria cywilizacyjna. W jego akt założycielski wpisany jest rozbój, rabunek, morderstwa o prześladowania. Uprawia Pan poprawną politycznie idealizację herezji protestanckiej przedstawiając młodzieńca z Murzynowa jako miłego, nieszkodliwego idealistę”.
Nie straciłem ochoty na „uprawienie poprawnej politycznie idealizacji herezji protestanckiej”. Jestem dumny z Reformacji i jej wpływu na polskie społeczeństwo. 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości to doskonały czas, aby przypominać, że Polak to nie jedynie katolik, a wśród tych, którzy pielęgnowali polskość i odegrali znaczącą rolę w budowaniu Rzeczpospolitej byli też protestanci.
Ciąg dalszy być może nastąpi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz