piątek, 1 marca 2019

TAK DLA EDUKACJI SEKSUALNEJ!

W ostatnich dniach było nieco „szumu” wokół podpisanej przez Prezydenta Rafała Trzaskowskiego Warszawskiej Deklaracji LGBT+. W deklaracji można przeczytać, że edukacja seksualna w stolicy ma być „zgodna ze standardami WHO” (Światowej Organizacji Zdrowia). Głośno zrobiło się po wpisie internetowym Barbary Nowak, małopolskiej kurator oświaty, która zarzuciła Rafałowi Trzaskowskiemu „propagowanie pedofilii”. Z kolei na wpis Pani kurator zareagował Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, który złożył do Ministerstwa Edukacji wniosek o jej odwołanie. 

Z ciekawości zapoznałem się z dokumentem: „Standardy edukacji seksualnej w Europie” opracowanym przez Biuro Regionalne Światowej Organizacji Zdrowia dla Europy i Federalne Biuro ds. Edukacji Zdrowotnej (BZgA). Można w nim znaleźć kilka ciekawych myśli (zaleceń), jak takich, które dotyczą ochrony przed molestowaniem seksualnym, ale zawarte są tam też sformułowania, które mogą budzić niepokój. Zaliczam do nich zapisy dotyczące umiejętności, jakie powinny nabyć dzieci i młodzież z grupy wiekowej 12-15 lat. Dostrzegam tam treści wspierające tzw. bezpieczny i akceptowalny seks w tej grupy wiekowej. A zalecenia dla osób w wieku 15 lat i więcej zdają się już otwarcie akceptować podejmowaną przez nastolatków aktywność seksualną.

Czy seks powinien być tematem tabu? Zdecydowanie nie! Czy seksty jest zły? Oczywiście, że nie! Czy wiedza o seksie jest potrzeba? Zdecydowanie tak! W czym zatem dostrzegam problem?

Moje poglądy mogą być dla wielu „nieznośnie” konserwatywne, ale sądzę, że piękno relacji seksualnej zarezerwowane jest dla małżeństwa, rozumianego jako związek mężczyzny i kobiety. Uważam również, że na zdobycie wiedzy o seksie jest naprawdę wystarczająco dużo czasu w małżeństwie, w którym bardzo ważną rolę odgrywa intymne oddanie współmałżonków i nie tylko takie, które służy prokreacji. Seksem można i powinno się cieszyć! Ale w małżeństwie.

Odkrywanie intymnej bliskości zaliczam do niezwykłych dobrodziejstw małżeńskiego życia. A moim pragnieniem jest, aby nasze pokolenie dzieci i młodzieży uczyło się czekać na inicjację seksualną do czasu, kiedy istota relacji pomiędzy mężczyzną a kobietą wyrażać się będzie we wzajemnym zobowiązaniu do odpowiedzialności na całe życie.

Problem braku wychowania seksualnego dotyczy w znacznej mierze nas, ludzi dorosłych. Sądzę, że szczególnie mężczyzn. Wielokrotnie zdarzało mi się słyszeć „męskie” rozmowy na temat seksu, w których kobieta została sprowadzona do roli jakiegoś przedmiotu używanego wedle schematu: „wykorzystaj, ciesz się z przyjemności i odłóż na później”. Czy nie potrzebujemy pouczenia odnośnie różnic w czerpaniu przyjemności z seksu pomiędzy kobietą a mężczyzną? Czyż nie jest potrzebne abyśmy, jako mężczyźni, uczyli się szacunku wobec kobiet? Czy nie potrzebujemy edukacji seksualnej wspierającej wierność małżeńską? Czy nie potrzebujemy uczyć się o zgubnych skutkach pornografii? Czy nie potrzebujemy uczyć się, że prostytucja odziera kobietę z godności i uprzedmiotawia ją?

Tak, jest wiele potrzeb w dziedzinie edukacji seksualnej. I zdecydowanie jestem za taką edukacją, aby seks miał właściwą dla siebie ekspresję w małżeństwie. Jako mężczyzna dedykuję sobie i innym, warte rozważenia, słowa z piosenki Tomasza Żółtko pt. „Z Gruntu Męski Blues”:

Bo Bóg dał nam seks
byś miał kobietę jedną
Bóg dał nam seks
żebyś ją tulił czule
Bóg dał nam seks
byś kochał swoją żonę
Bóg dał nam seks
byś cieszył się jej ciałem
Bóg dał nam seks
Wiec nie bądź bracie głupkiem
W zdradzie szczęścia brak / i nie łajdacz się

Poważnie traktuję treść słów tej piosenki i uznaję je za ważny element, jakże potrzebnej, edukacji seksualnej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz