Wielkimi krokami zbliżają się święta, które najczęściej określamy jako "Boże Narodzenie". Ten nadchodzący czas ma co najmniej trzy różne oblicza. Pierwsze (niestety dla mnie negatywne) oblicze świąt związane jest z całą machiną komercji. Pod płaszczykiem świat uczestniczymy w festiwalu gonitwy za zakupami i prezentami. Wydajemy i konsumujemy w tym czasie na potęgę. Po drugie święta to zjawisko kulturowe. Uroczysta kolacja wigilijna, spotkanie przy rodzinnym stole, składanie życzeń... Trzecie oblicze świąt jest jakby najmniej wyraźne. Wydaje się, że w coraz mniejszym stopniu święta "Bożego Narodzenia" mają wydźwięk duchowy. Niby gdzieś tam "pobrzmiewają" słowa o Bogu i Jezusie, ale nie wiele w tym prawdziwego zrozumienia i refleksji nad tym bez wątpienia najważniejszym wydarzeniem w dziejach świata. Wszak do dziś dzielimy nasze dzieje na "przed Chrystusem" (choć częściej używamy określeń "przed naszą erą") i "po Chrystusie". Kim jest ten Jezus? Skąd przyszedł? Po co się narodził? Czy ma to związek z moim osobistym życiem? Wydaje się, że znamy tą historię na pamięć. A jednak... Jezus nie przyszedł przypadkowo, był zapowiedzianym przez proroków Starego Testamentu Mesjaszem. Obiecanym Zbawicielem. Mam wrażenie, że cała moc przekazu Biblii o narodzeniu Syna Bożego ginie pośród wszechobecnych mikołajów, reniferów, choinek, stroików, bombek, świecidełek... Osobiście chcę w tym świątecznym czasie rozmyślać nad słowami Biblii: "A był wówczas w Jerozolimie człowiek imieniem Symeon, mąż sprawiedliwy i pobożny, oczekujący pociechy dla Izraela. Duch Święty przebywał w nim. Otrzymał on zapewnienie od Ducha Świętego, że nie umrze, dopóki nie zobaczy Mesjasza Pańskiego. On to, dzięki Duchowi Świętemu, przybył do świątyni, a gdy Dziecię Jezus było tam wnoszone przez rodziców, aby uczynić zadość Prawu, Wziął Je na swe ręce I uwielbiając Boga, powiedział: Teraz, Panie, puszczasz sługę Twego w pokoju, według Twego słowa. Widziały już bowiem moje oczy zbawienie Twoje, Któreś przygotował wobec wszystkich narodów: Światłość na oświecenie pogan i chwałę dla ludu Twego, Izraela. A ojciec Jego i matka dziwili się wszystkiemu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił im, a potem rzekł do Marii, matki Jego: Oto Ten położony jest na zgubę i na podźwignięcie się wielu w [narodzie] izraelskim, i na znak, któremu będą się sprzeciwiać." [Łukasza 2:25-34] Chcę przede wszystkim rozmyślać o Jezusie, który przyszedł, by wziąć na siebie ciężar moich grzechów. Jezusie, o którym mówią słowa starej pieśni:
"On zostawił niebiańską chwałę,
By wykonać Ojcowski plan
I na świat zszedł jak dziecię małe
Przyjął nędzny człowieczy stan.
To za grzech nasz On był zraniony,
Nasze winy na siebie wziął.
Potem odszedł w niebiańskie strony ,
Przygotować tam dla nas dom."
[Frederick Arthur Graves (1856-1927) "O, cudowny jest mój Zbawiciel"]
Przy okazji zapraszam uczniów naszej szkoły na trzecią odsłonę "Internackich wieczorów z dobrym filmem". Tym razem obejrzymy film "Nativity Story" (kadr z filmu powyżej). Zapraszam w środę, 14 grudnia, jak zwykle o godzinie 19:45. Do zobaczenia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz