piątek, 9 grudnia 2011

Świąteczna refleksja nauczyciela geografii

Wielkimi krokami zbliżają się święta, które najczęściej określamy jako "Boże Narodzenie". Ten nadchodzący czas ma co najmniej trzy różne oblicza. Pierwsze (niestety dla mnie negatywne) oblicze świąt związane jest z całą machiną komercji. Pod płaszczykiem świat uczestniczymy w festiwalu gonitwy za zakupami i prezentami. Wydajemy i konsumujemy w tym czasie na potęgę. Po drugie święta to zjawisko kulturowe. Uroczysta kolacja wigilijna, spotkanie przy rodzinnym stole, składanie życzeń... Trzecie oblicze świąt jest jakby najmniej wyraźne. Wydaje się, że w coraz mniejszym stopniu święta "Bożego Narodzenia" mają wydźwięk duchowy. Niby gdzieś tam "pobrzmiewają" słowa o Bogu i Jezusie, ale nie wiele w tym prawdziwego zrozumienia i refleksji nad tym bez wątpienia najważniejszym wydarzeniem w dziejach świata. Wszak do dziś dzielimy nasze dzieje na "przed Chrystusem" (choć częściej używamy określeń "przed naszą erą") i "po Chrystusie". Kim jest ten Jezus? Skąd przyszedł? Po co się narodził? Czy ma to związek z moim osobistym życiem? Wydaje się, że znamy tą historię na pamięć. A jednak... Jezus nie przyszedł przypadkowo, był zapowiedzianym przez proroków Starego Testamentu Mesjaszem. Obiecanym Zbawicielem. Mam wrażenie, że cała moc przekazu Biblii o narodzeniu Syna Bożego ginie pośród wszechobecnych mikołajów, reniferów, choinek, stroików, bombek, świecidełek... Osobiście chcę w tym świątecznym czasie rozmyślać nad słowami Biblii: "A był wówczas w Jerozolimie człowiek imieniem Symeon, mąż sprawiedliwy i pobożny, oczekujący pociechy dla Izraela. Duch Święty przebywał w nim. Otrzymał on zapewnienie od Ducha Świętego, że nie umrze, dopóki nie zobaczy Mesjasza Pańskiego. On to, dzięki Duchowi Świętemu, przybył do świątyni, a gdy Dziecię Jezus było tam wnoszone przez rodziców, aby uczynić zadość Prawu, Wziął Je na swe ręce I uwielbiając Boga, powiedział: Teraz, Panie, puszczasz sługę Twego w pokoju, według Twego słowa. Widziały już bowiem moje oczy zbawienie Twoje, Któreś przygotował wobec wszystkich narodów: Światłość na oświecenie pogan i chwałę dla ludu Twego, Izraela. A ojciec Jego i matka dziwili się wszystkiemu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił im, a potem rzekł do Marii, matki Jego: Oto Ten położony jest na zgubę i na podźwignięcie się wielu w [narodzie] izraelskim, i na znak, któremu będą się sprzeciwiać." [Łukasza 2:25-34] Chcę przede wszystkim rozmyślać o Jezusie, który przyszedł, by wziąć na siebie ciężar moich grzechów. Jezusie, o którym mówią słowa starej pieśni: 
"On zostawił niebiańską chwałę,
By wykonać Ojcowski plan
I na świat zszedł jak dziecię małe
Przyjął nędzny człowieczy stan.


To za grzech nasz On był zraniony,
Nasze winy na siebie wziął.
Potem odszedł w niebiańskie strony ,
Przygotować tam dla nas dom."

[Frederick Arthur Graves (1856-1927) "O, cudowny jest mój Zbawiciel"]

Przy okazji zapraszam uczniów naszej szkoły na trzecią odsłonę "Internackich wieczorów z dobrym filmem". Tym razem obejrzymy film "Nativity Story" (kadr z filmu powyżej). Zapraszam w środę,  14 grudnia, jak zwykle o godzinie 19:45. Do zobaczenia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz