Al chet
Ciężko mi wlec za sobą
grzechy w tułaczym worze
jestem już słaby i stary
wciąż słabszy… przebacz mi Boże…
Już uwierzyłem światu
i kajam się teraz w pokorze
ciężko i duszno mi… ratuj…
może to prawda… Boże…
Patrz - rzucają kamienie…
Widzisz - drzewa mi łamią…
Słyszysz - plwają, złorzeczą
przebacz mi, może nie kłamią…
Ja zatruwam w studniach wodę — —
Ja sprowadzam złą pogodę — —
Ja uroki znam na trzodę — —
Mijają lata i lata
i zmienia się obraz świata
Kultura, światło i postęp
a dla nich wciąż takie proste…
Ja mam lochy tajemnicze — —
ja nocami złoto liczę — —
wojny robi się naprędce
kiedy zechcą Sjonu mędrce
Wielki Paskarz - Wielki Mag
rewolucja — gdy dam znak…
ja to burżuazja — wyzysk
ja światowy jestem kryzys
jestem chasyd, zwalczam Boga
komunista ja i bogacz
wszystko zło z całego świata
w jednym sercu mym się splata
Nadal grabię, dławię po to,
by w piwnicach zbierać złoto
Świat zdobędzie złote runo
jeśli tylko mnie usuną
wiecznie ja — beczka prochu
na ogłuszanie motłochu…
Drażnię pałace i strzechy — —
Drażnię słowem i gestem — —
Przebacz mi Boże te grzechy…
Przebacz mi Boże, że j e s t e m.
Autorem wiersza jest Władysław Szlengel (1912-1943).
Al chet z języka hebrajskiego oznacza „Za grzech”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz