Co ma wspólnego Narnia z filozofią? Wiele! Wątki filozoficzne w cyklu siedmiu powieści fantasy "Opowieści z Narnii", napisanych przez Clive'a S. Lewisa w latach 1950–1956, omawia popularnie i zajmująco prof. Jacek Wojtysiak.
Wykład trwa 45 minut.
Czarownica (…) przemówiła czarującym głosem:
– Narnia? Narnia? Często słyszałam, jak powtarzasz to słowo w ataku szału. Miły książę, jesteś naprawdę chory. Nie ma takiego kraju, który nazywa się Narnia.
– A jednak on istnieje, pani – odezwał się Błotosmętek. – Tak się składa, że spędziłem w nim całe swoje życie.
– Czyżby? – Zdziwiła się Czarownica. – Powiedz mi łaskawie, gdzie leży ten kraj?
– Tam, w górze – odpowiedział Błotosmętek śmiało, wskazując na sufit. – Właściwie to… nie wiem dokładnie gdzie.
– Jak to? – powiedziała królowa, śmiejąc się cicho i melodyjnie. – Czyżby jakiś kraj leżał wśród kamieni i zaprawy murarskiej składających się na sklepienie komnaty?
– Nie – rzekł Błotosmętek, z pewnym trudem łapiąc powietrze ustami. – On leży w Nadziemiu.
– A gdzie jest to lub czym jest to… jak nazwałeś?... NADZIEMIE?
– Och, przestań udawać głupią! – zawołał Scrubb, dzielnie walcząc przez cały czas z czarem słodkiego zapachu i muzyki.
(…)
– Pani – rzekł królewicz surowo – już ci powiedziałem, że jestem synem króla Narnii.
– I będziesz nim nadal, miły przyjacielu – powiedziała Czarownica przesadnie przymilnym tonem, jakby uspokajała dąsające się dziecko. – Będziesz królem wielu nie istniejących krajów w swoich snach i fantazjach.
– My też tam byliśmy – warknęła Julia, która jeszcze nie całkiem poddała się czarowi.
(…)
– MY przychodzimy z innego świata.
– No wiecie, to naprawdę świetna zabawa! – zawołała Czarownica. – Powiedz mi, panienko, gdzie jest ten inny świat? Jakie okręty i rydwany przenoszą ludzi stamtąd do owego świata?
(…)
Błotosmętek wciąż się nie poddawał.
– (…) nigdy nie zapomnę Narnii, a także całego Nadziemia. Ja wiem, że tam byłem. Widziałem niebo pełne gwiazd. Widziałem słońce wynurzające się rankiem z oceanu i zachodzące za góry wieczorem.
– Ależ tak, tam jest słońce! – Zawołał królewicz. – Oczywiście! Niech Aslan błogosławi tego szlachetnego błotowija!
– Wielkie nieba! Tak, widzieliśmy! – powiedział Eustachy. – Chwała ci, Błotosmętku, tylko ty jeden z nas wszystkich masz olej w głowie.
Głos czarownicy zabrzmiał teraz jak ciche gruchanie turkawki ukrytej w wysokich wiązach w jakimś starym ogrodzie o trzeciej godzinie sennego letniego popołudnia:
– A cóż to takiego to SŁOŃCE?, o którym mówicie? (…) Wasze SŁOŃCE jest tylko snem. Lampa istnieje naprawdę, a SŁOŃCE jest tylko marzeniem, dziecinną bajką. Nie ma żadnego SŁOŃCA.
Fragment z książki pt. "Srebrne krzesło" C.S. Lewisa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz