czwartek, 14 listopada 2019

WYRASTAJĄC Z BOGA

Szperając po internetowych księgarniach, w poszukiwaniu publikacji mogących wzbogacić moją bibliotekę (taka chora pasja), znalazłem wiadomość o ukazaniu się książki „Wyrastając z Boga” Richarda Dawkinsa.

W opisie wydawcy można znaleźć informację, że dzieło Dawkinsa „to przewodnik dla wszystkich, którzy chcą... dorosnąć. W sześciu rozdziałach części pierwszej wspólnie z autorem przyglądamy się temu, dlaczego religie – i ich święte księgi, czyli oczywiście też Biblia – nie mogą być dla nas wzorcem dobra, moralności i zwykłej ludzkiej przyzwoitości, w sześciu składających się na część drugą zaś Richard Dawkins wyjaśnia, dlaczego jedynie niereligijne myślenie, a przede wszystkim nauka, mogą pomóc zrozumieć nam, jak świat powstał i jak działa. A ta wiedza jest warunkiem, by świat ten uczynić lepszym”.

Pragnienie dorosłości (dojrzałości) to chyba naturalne dążenie każdego człowieka. Przyzwoitość, moralność, czynienie dobra, to jak najbardziej pożądane elementy życia społecznego. Uczynienie świata lepszym jest zdecydowanie bliskim mi pragnieniem. A zatem, jak rozumiem, należy porzucić religijne myślenie i „wyrosnąć z Boga”, aby wejść na ścieżkę dojrzałości i urzeczywistnić tęsknotę za lepszym światem, w którym jest miejsce na dobro, szlachetność, piękno i wiele innych cnót.

Jakże ten „urojony Pan Bóg” przez wieki przeszkadzał w osiągnięciu tego wszystkiego. Gdyby nie przesłanie Biblii, którego wcielaniem w życie zajmowali się ludzie w minionych stuleciach, mielibyśmy rzeczywistość wolną od wszelkich przejawów niegodziwości i zła. Dlaczego Pan Dawkins narodził się tak późno? Tyle straconych wieków…

Dlaczego zamiast tego zatruwającego umysły ludzi przesłania Biblii nie mogliśmy budować naszej cywilizacji na mądrości i wiedzy Pana Dawkinsa? Ale może jest jeszcze dla na nadzieja? Przez blisko trzydzieści lat czytania Biblii nasiąknąłem treściami, które uczyniły ze mnie złego, niemoralnego i nieprzyzwoitego człowieka. Dodatkowo uczyniłem świat wokół siebie nieznośnym miejscem do życia… Co za porażka…

Po raz ostatni zatem sięgam dziś do Biblii, by jeszcze raz przyjrzeć się tym godzącym w morale i przyzwoitość tekstom, którymi naszpikowana jest ta Księga. Otwieram i czytam to zatrważająco szkodliwe przesłanie biblijnych autorów: „uważajcie, aby nikt nie odpłacał złem za zło, ale sobie nawzajem i wszystkim zawsze starajcie się wyświadczać dobro”, „odrzućcie wszelkie zło, wszelki podstęp, obłudę, zazdrość i wszelkie oszczerstwa”, „niech każdy człowiek będzie chętny do słuchania, nieskory do mówienia, nieskory do gniewu”, „szukajcie ze wszystkimi pokoju (…) niech trwa braterska miłość, nie zapominajcie też o gościnności…”, „zbawcza łaska Boga wychowuje nas abyśmy żyli roztropnie, sprawiedliwie i pobożnie”, „zabiegaj o sprawiedliwość, pobożność, wiarę, miłość, wytrwałość, łagodność…”, „obleczcie się w serdeczne współczucie, dobroć, pokorę, uprzejmość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i przebaczając sobie nawzajem, jeśli ktoś miałby zarzut przeciwko drugiemu. Tak jak Pan (Jezus Chrystus) darował wam, tak i wy czyńcie! Nade wszystko obleczcie się w miłość…”, „Miłość jest cierpliwa, pełna życzliwości. Miłość nie zazdrości, nie przechwala się, nie unosi się pychą. Nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie wybucha gniewem, nie pamięta złego. Nie raduje się z niesprawiedliwości, ale raduje się prawdą…”.

Czy w obliczu takiego przesłania nie należałoby spalić wszystkich Biblii na całym świecie, by raz na zawsze pozbawić człowieka możliwości zainfekowania treściami, które nie może być „dla nas wzorcem dobra, moralności i zwykłej ludzkiej przyzwoitości”? Że ja się dałem w tę Biblię tak „wkręcić” i wmanewrować w jej przesłanie… Ale może jeszcze mam szansę wejść na drogę proponowaną przez Pana Dawkinsa i „wyrosnąć z Boga”? Wszak jeden z autorów biblijnych wyznał: „Nie ma Boga!”. Tylko dlaczego ta fraza jest poprzedzona słowami: „Rzekł głupi w sercu swoim”?

sobota, 2 listopada 2019

piątek, 1 listopada 2019

poniedziałek, 21 października 2019

KETLING I INNI

Czamer, Czochran, Dziaksen, Kabron, Machlejd, Szynkler. To przykładowe nazwiska, które pojawiają się w Polsce. A skąd się wzięły? Otóż, są one skutkiem polonizacji osiedlających się w Polsce, od XIV wieku, Szkotów. Wymienione nazwiska w wersji pierwotnej brzmiały następująco: Chalmers, Cochrane, Jackson, Cockburn, Macleod i Sinclair. 

Imigranci szkoccy na ziemiach polskich trudnili się handlem (w szczególności była to tzw. „tania kramarszczyzna”, którą zaczęto nazywać towarem „szockim”, a kramarzy ogólnie „szotami”) oraz żołnierką. Dla przykładu w wojnie o Inflanty (1579) uczestniczył po stronie polskiej osobny oddział piechoty szkockiej. Pasjonaci sienkiewiczowskiej trylogii pamiętają zapewne Ketlinga – z pochodzenia Szkota – obrońcy Kamienia Podolskiego.

Wśród Szkotów, oprócz kupców, rzemieślników i wojskowych, spotykamy również ludzi wolnych zawodów: malarzy (John Gallison), pisarzy (Albert Ines, Andrew Loech, Lechowicz) i lekarzy (William Davison). Najbardziej znany jest jednak Jan Jonston (John Johnston, ur. 1603 w Szamotułach, zm. w 1675 w Składowicach), przyrodoznawca, historyk, pedagog i lekarz. Szkocka emigracja wynikała z nieustannych konfliktów z Anglią, prześladowań religijnych i problemów gospodarczych, w tym pojawiających się okresów głodu. Ponadto zasada primogenitury, wedle której cały majątek był dziedziczony przez najstarszego syna, sprawiała, że wielu młodych Szkotów pozostawało bez majątku i decydowało się na wyjazd za granicę – „za chlebem”.

Bywało, że przybywający do Polski Szkoci przyczyniali się do rozwoju ziem polskich. Ciekawym tego przykładem jest przypadek generała Ludwika Michała Paca h. Gozdawa (1780-1835), który sprowadził do swojego majątku ponad 500. osadników ze Szkocji. Zaprowadzili oni płodozmian, upowszechnili uprawę ziemniaków i rasową hodowlę bydła, koni i owiec. Za sprawą osiedlonych na Suwalszczyźnie Szkotów powstały browary, gorzelnie, krochmalnie, olejarnie, garbarnie i fabryka maszyn rolniczych.

Ciekawa jest historia wielokulturowego społeczeństwa ziem polskich.

poniedziałek, 14 października 2019

PRZEPRAWA PRZEZ KANAŁ KORYNCKI

Kanał Koryncki dzieli kontynentalną Grecję i Półwysep Peloponez, łączy natomiast Zatokę Koryncką z Zatoką Sarońską. Jego początki sięgają 67 roku, kiedy Neron na­ka­zał ko­pa­nie ka­na­łu nie­wol­ni­kom, głównie ży­dow­skim jeńcom z Judei. Ambitny projekt nie został jednak ukończony. W 1883 r. po­wró­ci­li do niego Fran­cu­zi, jed­nak firma, któ­rej po­wie­rzo­no za­da­nie zban­kru­to­wa­ła. Bu­do­wę do­koń­czy­li Grecy i Kanał Ko­rync­ki zo­stał otwar­ty w 1893 r.

Film przedstawia statek wycieczkowy MS Braemar w trakcie pokonywania Kanału Korynckiego 9 października br. W ten sposób statek MS Braemar stał się największą jednostką, która pokonała tę przeprawę. Trudność polegała na tym, że szerokość statku wynosi 22 metry przy szerokość kanału 25 metrów.

niedziela, 8 września 2019

450 LAT

8 września przypada 450 rocznica śmierci Mikołaj Reja. Mikołaj Rej (1505-1569) to ważna postać renesansu i polskiej reformacji. Nauki pobierał w Skalbmierzu i Lwowie. Przez rok kształcił się także na Uniwersytecie Jagiellońskim. Nade wszystko był samoukiem obeznanym z pismami europejskich twórców renesansowych. 

Prawdopodobnie na dworze Mikołaja Sieniawskiego Rej zapoznał się z nurtem reformacji szwajcarskiej – kalwinizmem i stał się jedną z „ikon" polskiego kalwinizmu. Bywał na kalwińskich synodach, w swoich majątkach zakładał zbory i szkoły wyznaniowe.

Rej używał języka polskiego jako podstawowego i samodzielnego języka literackiego, co doprowadziło do dynamicznego rozwoju polszczyzny w XVI wieku. Poza działalnością religijną i literacką był aktywnym działaczem politycznym, zaangażowanym w sprawy państwa. W ramach tzw. ruchu egzekucyjnego – stronnictwa średniej szlachty, dążył do reformy państwa polskiego i rozwoju silnej Rzeczpospolitej.

W dorobku biblijno-teologicznym Mikołaja Reja znalazły się takie dzieła jak: wydany w 1546 roku „Psałterz Dawidów”, przekład prozą z łaciny, „Postilla Pańska” (tom kazań, który ukazał się w 1557) i „Apokalypsis, to jest Dziwna sprawa skrytych tajemnic Pańskich” (wydana w 1565 i zawierająca rozważania religijne i komentarze do Biblii).

niedziela, 1 września 2019

1 WRZEŚNIA

Dzień 1 września przywołuje dwa tragiczne wydarzenia. Pierwsze z nich to wybuch II wojny światowej. Minęło 80 lat od tamtych dramatycznych wydarzeń. W koszmarze wojny zginęło, według szacunków, nawet 85 mln ludzi, gównie cywilów. Polska straciła ponad 17% swoich obywateli (około 6 milionów osób), ponad 93% ofiar wśród Polaków stanowiła ludność cywilna. Holokaust pochłonął ¾ populacji zamieszkujących w Europie Żydów. W moim mieście (Gostyninie) ofiary II wojny szacuje się na ponad 4500 osób, ponad 70% z nich to miejscowi Żydzi. Drugie wydarzenie miało miejsce w Biesłanie. 15 lat temu w zamachu terrorystycznym, w mieście położonym u gór Kaukazu, w Osetii Północnej, zginęły 334 osoby, w tym 186 dzieci.

Pamiętajmy! 

środa, 14 sierpnia 2019

CHINY I CHRZEŚCIJAŃSTWO

“In modern times, Christianity was spread widely to China along with the colonial invasion of Western powers, and was therefore called a ‘foreign religion’. It must be said that some faithful lack a true national conscience. That's why we say 'another Christian, one less Chinese'. Among the heaviest problems we have to face are the infiltration of foreign forces and illegal prayer meetings”. 

Takie słowa wypowiedział Xu Xiaohong – szef krajowego komitetu oficjalnego Kościoła protestanckiego w Chinach.

Obecna polityka chińskich władz wobec chrześcijaństwa (także wobec islamu i innych religii) jest coraz bardziej brutalna. Elementem tej polityki jest burzenie kościołów i meczetów, by pozbawić ludzi miejsc do praktykowania swojej wiary.

W ubiegłym roku szerokim echem w mediach odbiła się sprawa zburzenia kościoła baptystycznego w miejscowości Linfen (prowincja Shanxi). Już wcześniej pastor (Yang Rongli) tego, niezarejestrowanego u komunistycznych władz, Kościoła (Golden Lampstand Church) była represjonowana przez chińskie władze i spędziła 7 lat w wiezieniu (jej mąż otrzymał wyrok 3 lat pozbawienia wolności). Powodem do wydania takiego wyroku było zorganizowanie spotkania modlitewnego w miejscu publicznym, co władze uznały za nielegalne „zebranie tłumu i zakłócenie porządku publicznego”.

Inny chiński pastor Bob Fu, prezes i założyciel organizacji China Aid, przedstawił w 2018 roku nagrania płonących Biblii i udostępnił formularze przygotowane dla wiernych wyrzekających się wiary chrześcijańskiej. Chrześcijanie są skłaniani do podpisywania takich deklaracji pod groźbą wydalenia dzieci ze szkoły lub utraty świadczeń socjalnych.

W sierpni br. na stronie Głosu Prześladowanych Chrześcijan (https://www.gpch.pl/) ukazała się informacja dotycząca pastora Wang Yi z Kościoła Przymierza Wczesnego Deszczu, któremu grozi do 15 lat więzienia pod zarzutem „podburzania do obalenia władzy państwowej”. Został też oskarżony o prowadzenie „nielegalnej działalności biznesowej”, ponieważ jego Kościół zajmował się sprzedażą Biblii i książek bez odpowiedniej licencji.

„Pamiętajcie o więźniach, jakbyście sami byli więźniami, oraz o prześladowanych, ponieważ też jesteście w ciele” (Hbr 13,3).

czwartek, 1 sierpnia 2019

75. PAMIĘĆ I REFLEKSJA

1 sierpnia 1944 roku, w godzinie „W” (17:00), wybuchło Powstanie Warszawskie. Do walki w okupowanej przez Niemców Warszawie przystąpiło ok. 30 tys. żołnierzy Armii Krajowej. Jedynie ok. 10% walczących miało broń. Przeciw Powstańcom stanęło regularne niemieckie wojsko, pancerne jednostki frontowe, artyleria i lotnictwo. Do akcji powstańczej przyłączyła się ludność cywilna: mężczyźni, kobiety i dzieci…

W dniu wybuchu powstania straty w ludziach sięgnęły 2 tys. żołnierzy po stronie polskiej i 500 żołnierzy po stronie niemieckiej, lecz końcowy bilans walk o Warszawę był o wiele bardziej tragiczny. Poległo ok. 18 tys. Powstańców, ponad 3 tys. żołnierzy 1. Armii Wojska Polskiego, zabitych zostało ok. 180 tys. cywilów. Po stronie niemieckiej straty wyniosły ok. 10 tys. żołnierzy poległych, ok. 7 tys. uznanych za zaginionych i ok. 9 tys. rannych. Po klęsce powstania zabudowa Warszawy była systematycznie równana z ziemią przez Niemców. Amerykański historyk Richard C. Lukas napisał: „Powstanie warszawskie przesądziło o losie politycznych i wojskowych struktur Polskiego Państwa Podziemnego. Ich zniszczenie i klęska Polaków sprzyjały zamiarom Stalina, który po trzech miesiącach zdecydował się zająć ruiny Warszawy, aby umieścić tam posłusznych Sowietom polityków jako przyszłych władców Polski”.

Podobnie jak wielu Polaków, tych w kraju i poza jego granicami, chcę pamiętać o tragicznych wydarzeniach sprzed 75 lat. Chcę zachować pamięć o tych, którzy doświadczyli niebywałego koszmaru II wojny światowej, o tych, których dni były naznaczone strachem, cierpieniem i tragiczną śmiercią…

Trudno nie docenić faktu, że czas w którym żyjemy, przynajmniej w Polsce, jest wolny od piekła wojny. Nie żyjemy w atmosferze zagrożenia, przeraźliwego wycia syren, ostrzału artyleryjskiego, krzyku rannych i paraliżującego strachu. Nie jesteśmy otoczeni krajobrazem naznaczonym ruinami budynków, a nasze oczy nie są skazane na widok okaleczonych ciał poległych, dla których nie było czasu, aby zapewnić im pochówek…

Obyśmy potrafili wykorzystywać ten dogodny czas pokoju, aby budować społeczeństwo wolne od nienawiści i postawy „pożerania siebie” nawzajem. Historia pokazuje, że nie tak trudno rozpalić iskrę zbrodni i destrukcji. Historia uczy też, że blisko człowiekowi do strasznego szaleństwa, żądzy mordu i niebywałego okrucieństwa. Świadomy tych faktów staram się lgnąć do Tego, który daje nadzieję, że w dniach, które nadchodzą „nie będzie już śmierci ani bólu, krzyku ani znoju”. I więcej, On już sprawia, że możemy czerpać z błogosławieństwa „nadchodzącego wieku” układając życie tak, aby było w nim miejsce na „miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, powściągliwość”.

piątek, 19 lipca 2019

GRAD

Edukacyjnie. Jak powstaje grad.

PROTESTANCKA WIERZBA

- Oni wierzyli w Jezusa, tylko w Matkę Boską już nie. Mówili, że Matka Boska jest jedna, a u nas dużo. 
- Nie mieli spowiedzi i komunii świętej, a ich kapłan był ubrany nieodświętnie. 
- Mieli te same święta jak polskie, tylko inną spowiedź – wszyscy mówili na głos swoje grzechy, dlatego nie kradli! 
- Posiadali inne obrzędy, chrzest robili w stawach w wieku 12 lat, zanurzano się w białych sukniach aż po szyję. 
- Kościoły robili w domach. 
- Mieli specjalną salę, tam się zjeżdżali i grali na trąbach, i śpiewali i to była taka religia. 
- W Wielki Piątek inaczej niż u nas świętowali to, że Jezus umarł za nasze grzechy, radowali się i dawali na stół dużo jedzenia. 

Taką pamięć o nadwiślańskich osadnikach – Olendrach – zachowali mieszkańcy wsi północnego Mazowsza (w tym gminy Słubice, Iłów). Badanie przeprowadziła Magdalena Lica-Kaczan w 2006 roku na grupie osób urodzonych w latach 1910-1930 – reprezentantów ostatniego pokolenia Polaków mających bezpośredni kontakt z kulturą Olendrów.

Olendrami nazywano pierwotnie osadników narodowości holenderskiej, wyznania menonickiego. Nazwa „menonici” pochodzi od jednego z przywódców XVI-wiecznej reformacji, urodzonego we Fryzji, Menno Simonsa (1496-1561), któremu należy się ważne miejsce w historii Kościoła, obok takich reformatorów jak Ulrich Zwingli (1484-1531), Jan Kalwin (1509-1564) czy Marcin Luter (1483-1546).

Z czasem określenie „Olender” zostało rozciągnięte też na innych osadników (w tym pochodzenia niemieckiego) i oznaczało „pewną formę organizacji społecznej, system, którego formy wzorowane były na tych, jakie wcześniej przybrały właściwe kolonie holenderskie” (M. Lica-Kaczan, „Trepa, drepa, kępa… (Re)konstrukcja kultury olendrów”).

„Dotknąć” historii mazowieckich Olendrów (a w zasadzie niemieckich ewangelików) z bliska można m.in. w Skansenie Osadnictwa Nadwiślańskiego w Wiączeminie Polskim. Znajdują się tam: kościół luterański z 1935 roku, dawna szkoła, budynki mieszkalne i gospodarcze oraz cmentarz. 

Słuchając słów pracowników skansenu (w tym Pani etnograf Magdaleny Licy-Kaczan) zaskoczony zostałem informacją, że „nasza” polska wierzba głowiasta, której szpalery, po dziś dzień, kształtują krajobraz Mazowsza, „przybyła” do nas właśnie za sprawą Olendrów. Taki to mamy protestancki ślad na Mazowszu :-)


wtorek, 9 lipca 2019

SIKLAG

Na południe od Jerozolimy, pomiędzy Lakisz (Tel Lachisz) a Kirjat Gat, odkryto, wzmiankowane w tekście biblijnym, miasto Siklag.

Według tekstu biblijnego w Siklag przebywał Dawid w czasie, kiedy musiał ukrywać się przed zbrodniczymi zapędami króla Saula. Według zapisu biblijnego Dawid otrzymał Siklag od filistyńskiego króla Akisza z Gat i mieszkał tam z grupą kilkuset wojowników (27 rozdział Pierwszej Księgi Samuela wspomina o sześciuset towarzyszach Dawida) przez rok i cztery miesiące. To właśnie do Siklag dotarł posłaniec z wieścią o śmierci Saula i jego syna Jonatana (2 Sm 1).

Więcej o odkryciu archeologów w linku: https://www.timesofisrael.com/

wtorek, 25 czerwca 2019

PRODUKCJA ENERGII ELEKTRYCZNEJ W POLSCE

OZE, czyli odnawialne źródła energii (energia słońca, wiatrowa, wód płynących, geotermalna czy wytwarzana z biogazu lub biomasy) stanowią duży udział w produkcji energii w wielu krajach europejskich.

Najwięcej "czystego prądu" produkuje się krajach skandynawskich, a także na Łotwie, w Chorwacji i Austrii. W Polsce udział w produkcji energii elektrycznej z OZE spadł w 2018 roku do 12,7% wobec 14,1% roku 2017.

Jak wyglądała produkcja energii elektrycznej w Polsce w 2018 roku można dowiedzieć się z wykresu poniżej (źródło: https://tvn24bis.pl/z-kraju,74/oze-rzad-przyjal-projekt-nowelizacji-ustawy-o-odnawialnych-zrodlach-energii,947525.html).


sobota, 15 czerwca 2019

DZIENNIK ANNE FRANK - POWIEŚĆ GRAFICZNA

W 90. urodziny Anne Frank (1929-1945), wydawnictwo Stapi przygotowało polską wersję powieści graficznej Dziennik Anne Frank w adaptacji Ariego Folmana i Davida Polonsky’ego.

W 2017 roku fundacja Anne Frank Fonds z siedzibą w Bazylei zrealizowała projekt graficznej adaptacji światowego klasyka literatury, jakim jest Dziennik Anne Frank. Do realizacji tego dzieła zaproszono Ariego Folmana i Davida Polonsky’ego – wybitnych twórców nominowanych do Oscara za film pt. Walc z Baszirem. Tekst został oparty na wydaniu Dziennika w opracowaniu Mirjam Pressler, przy czym w wielu miejscach znalazły się w nim oryginalne fragmenty lub bezpośrednie nawiązania. Ilustracje Polonsky’ego dopełniają całości dzieła przepiękną kreską i kolorem. W Dzienniku Anne Frank Folman błyskotliwie połączył oryginalny tekst z fikcyjnymi dialogami, a David Polonsky zilustrował go zdecydowaną kreską i wyraźną kolorystyką, wskazując nowe perspektywy odczytania tekstu Anne Frank. Z kolei przystępna i niebywale atrakcyjna forma otwiera dostęp do nowych czytelników. Obaj artyści starali się podkreślić poczucie humoru Frank, jej umiejętność spojrzenia w głąb drugiego człowieka i nietuzinkową interpretację sytuacji, w jakiej się znalazła czternastoletnia wówczas dziewczyna.

piątek, 7 czerwca 2019

SPORT Z AUSTRALII

Clinton "Clint" Gutherson podczas rozgrywek futbolu australijskiego. Futbol australijski wymaga od zawodników świetnego przygotowania kondycyjnego (zawodnicy przebiegają w meczu średnio ok. 20 km), szybkościowego, skocznościowego i fizycznego i należy do najszybszych i najbardziej widowiskowych sportów świata.

A poniżej wersja kobieca tej dyscypliny.


poniedziałek, 3 czerwca 2019

KICZERA, MAGURA I SZYNDZIELNIA

W wielu nazwach miejscowości, nazewnictwie topograficznym, słowniku pasterskim czy nazwiskach można znaleźć ślady osadnictwa wołoskiego, które zaznaczyło swoją obecność na południu Polski – w rejonie Karpat. 

Określenie „Wołoch” dotyczy dawnych mieszkańców dzisiejszej Rumunii. Od XII wieku wołoscy pasterze zamieszkujący tereny na południe od Dunaju przemieszczali się na północ i zachód, zasiedlając m.in. rejon Karpat. Wędrowni Wołosi zanosili na tereny górskie oryginalny sposób wypasu owiec przyjęty do dziś przez mieszkańców Karpat (Łemków, górali). W miarę asymilacji oraz wprowadzania prawa miejscowego przechodzili oni na rolniczy tryb życia. Budowali stałe wsie, przedstawiciele elit wołoskich (tzw. kniaziowie) obejmowali urzędy dostępując zaliczenia w poczet szlachty polskiej.

Przykłady nazewnictwa wołoskiego, które zachowało się w Polsce:

Kiczora, Kiczera, Kiczorka – to nazwa pochodzenia albańskiego od słowa „chicer” – zbocze górskie w kształcie dachu.

Kocierz – wywodzi się od wołosko-rumuńskiego słowa „hotar” – granica dwu posiadłości, znak graniczny (pochodnymi są nazwy: Kotar, Kotarz, Kotarnica, Kocoń i Kaczyna).

Magura lub Magurka - w języku słowackim oznaczają kopiec lub kopulastą górę.

Menczoł, Minczoł, Munczolik – pochodzenia wołoskiego, synonim Kiczory, Kiczery oznaczające większą zalesioną kopulastą górę.

Praszywka w masywie Wielkiej Raczy jest nazwą pochodzenia wołoskiego od „praszit” – orać, zaorać.

Prasitura – zaorane pole.

Szyndzielnia – od „szindrila” – gont.

Gajdy – dudy (od tureckiego słowa o tym samym znaczeniu).

Gieleta – duże drewniane naczynie do dojenia owiec (od dacko – rumuńskiego „galeata”).

Zbójnik – poch. rumuńskie.

Koliba – szałas pasterski (od dacko – rumuńskiego „coliba”).

Młaka – bagno (od dacko – rumuńskiego).

Pozostały również nazwiska pochodzenia wołoskiego jak: Włoch, Wołoch, Walaszek, Gielata, Bryja, Roman, Wajdzik.

sobota, 1 czerwca 2019

MISTRZOSTWA EUROPY W PIŁCE NOŻNEJ PAŃSTW NIEUZNAWANYCH

Od 1 do 7 czerwca w Republice Artsakhu, nieuznawanego „państwa” znanego bardziej pod nazwą Górskiego Karabachu odbywa się turniej piłki nożnej. Jego organizacją zajmuje się CONIFA, czyli Konfederacja Niezależnych Związków Piłkarskich. CONIFA zrzesza 57 członków. Są nimi samozwańcze kraje, które poogłaszały swoją niepodległość, narody do niej aspirujące, a także mniejszości narodowe, które, choć nie dążą do stworzenia własnego kraju, to chcą rozgrywać spotkania „międzypaństwowe”.

Republika Artsakhu (Górnego Karabachu) to niewielki sporny skrawek ziemi pomiędzy Armenią, Azerbejdżanem i Iranem. Ten region od 30 lat pozostaje w stanie wojny i ma opinię jednego z najbardziej zaminowanych rejonów byłego ZSRR. Region ma swojego prezydenta, parlament i rząd. W tym nieuznawanym „państwie” działa policja, pogotowie, straż, funkcjonuje szpital, otwarte są sklepy oraz kawiarnie. Dostać się tutaj można tylko poprzez Armenię, z którą „państwo” żyje w ścisłej symbiozie. Azerbejdżan traktuje ten teren jako część swojego kraju, bezprawnie okupowaną przez Ormian.

Turniej odbywa się w stolicy – w Stepanakercie – oraz w innych miastach: Askeranie, Martakercie i Martuni. Wśród drużyn, które wystąpią na mistrzostwach, są: Padania, Armenia Zachodnia, Samowie, Osetia Południowa, Abchazja, Szeklerzy, Czameria i rzecz jasna Artsakh. Więcej informacji można znaleźć pod linkiem: https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/conifa-2019-rozpoczynaja-sie-mistrzostwa-europy-panstw-nieuznawanych/y4hkb9f

niedziela, 26 maja 2019

ŚWIĘTUJMY!

„Człowiek naszych czasów traci zdolność świętowania. Zamiast świętować, poszukuje rozbawienia lub rozweselenia. Świętowanie jest stanem aktywnym, aktem wyrażania szacunku czy wdzięczności. Być rozweselonym jest biernym stanem – to uzyskać przyjemność, którą sprawia nam rozweselający czyn czy spektakl. Rozrywka jest oderwaniem od codzienności, odwróceniem uwagi od zajęć codziennego życia. Świętowanie to konfrontacja, zwracająca uwagę na transcendentny sens ludzkich działań.
(…)
Świętować to partycypować w większej radości, uczestniczyć w wiecznym dramacie. W aktach konsumpcji intencją jest zadowolić nasze jaźnie; w aktach świętowania intencją jest wychwalać Boga – źródło błogosławieństwa. Do czego służy wiedza? Mamy utrwalony odruch, by wierzyć, że wiedza służy do eksploatacji świata. Zapomnieliśmy, że wiedza służy również uwielbianiu Boga”.

Abraham Joshua Heschel (1907-1972), urodzony w Warszawie filozof religii, rabin i naukowiec, filozof i pisarz, mówca i poeta, nauczyciel i działacz społeczny.

sobota, 25 maja 2019

BYLIŚMY RAZEM, CZYLI POLACY I ŻYDZI W GOSTYNINIE

Zdjęcie: Grzesiek Mart
Wyrażam wdzięczność za możliwość towarzyszenia, podczas wizyty w Polsce, grupie osób z Izraela, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, których przodkowie byli częścią społeczności przedwojennego Gostynina i Gąbina. Po raz pierwszy w powojennej historii Gostynina mogliśmy gościć tak liczną – ponad dwudziestoosobową – grupę potomków gostynińskich (17 osób) i gąbińskich Żydów. Wspólnie spożywane posiłki, spacery, spotkanie w Urzędzie Miasta oraz z młodzieżą w gostynińskim liceum, wizyta na cmentarzu żydowskim, Marsz Pamięci i wieczorna kolacja z mieszkańcami Gostynina, były niezapomnianym przeżyciem. 

Po blisko trzech latach od inauguracji projektu „Wielokulturowy Gostynin” (www.wielokulturowygostynin.pl), w którym centralne miejsce przypadło upamiętnieniu żydowskiej historii mojego miasta, spotkaliśmy się w sercu Gostynina, przy tablicy „Sztetl. Żydzi gostynińscy”. Staliśmy obok siebie. My Polacy i oni – Żydzi. Miałem wrażenie, że ten podział na „my i oni” przestał mieć wtedy znaczenie. Byliśmy po prostu „my”. Razem. Blisko. Ramię w ramię. Połączył nas szacunek dla wydarzeń będących bolesnym doświadczeniem zarówno dla Polaków, jak i Żydów. Nasi żydowscy sąsiedzi zostali, w latach II wojny światowej, w brutalny sposób wyrwani z gostynińskiej ziemi. Kiedy myślę o tamtych wydarzeniach staram się zrozumieć ból, jaki przez lata towarzyszył potomkom naszych żydowskich sąsiadów. Myślę też, że do bólu spowodowanego zagładą kilku tysięcy mężczyzn, kobiet i dzieci, których jedyną „zbrodnią” była ich żydowska tożsamość, doszedł ból wynikający z zapomnienia o ofiarach nazistowskiej nienawiści. Ból wynikający z tego, że przez wiele lat w gostynińskiej pamięci nie było miejsca dla Żydów. Wszak ślady żydowskiej przeszłości, zarówno te materialne, jak i te niematerialne, należące do tzw. kultury duchowej, zostały zatarte na tyle, że można było odnieść wrażenie, iż Żydów w Gostyninie nigdy nie było. Wyrażam nadzieję, że nasze spotkanie było ważnym krokiem ku uleczeniu.

20 maja w Gostyninie połączyła nas – Polaków i Żydów – pamięć o dramacie Holokaustu. Jednak tym co, jak wierzę, może scalić nas jeszcze mocniej jest nadzieja. Nadzieja, że przyszłe dni będą naznaczone życiem, błogosławieństwem i dobrem. Jako chrześcijanin wierzę w moc błogosławieństwa. Wierzę, że życie triumfuje nad śmiercią, uzdrowienie bierze górę nad chorobą, światło przezwycięża ciemność, a miłość pokonuje nienawiść.

Być może nie wszystkim towarzyszyły emocje, które stały się moim udziałem i którym daję wyraz w tym tekście. Gostyniński Marsz Pamięci był dla mnie wołaniem o błogosławieństwo dla gostynińskiej ziemi, która została naznaczona przekleństwem zbrodni Holokaustu. Obok modlitwy Kadisz, którą recytowali obecni na gostynińskim Rynku Żydzi, miałem przywilej przywołać tekst Psalmu 67, będącego modlitwą o szczęśliwe życie:

„Niech Bóg okaże nam miłosierdzie
I niech nas darzy szczęściem,
Niech rozjaśni nad nami swoją twarz!
Niech w ten sposób ziemia pozna Twoją drogę,
A wszystkie narody — Twoje zbawienie.
(…)
Niech Cię wysławiają ludy, o Boże;
Niech Cię wysławiają wszystkie ludy!
Ziemia wydała swój plon — Bóg, nasz Bóg, czyni nas szczęśliwymi.
O, niech On nam błogosławi
I niech lęk przed Nim odczuwają wszystkie krańce ziemi!”.

Pragnę podziękować tym wszystkim, którzy uczynili dzień 20 maja 2019 roku szczególnym. Dziękuję wizytującym Gostynin potomkom gostynińskich i gąbińskich Żydów, wśród których byli: Jessie, Ken, Susan, Blanche, Elie, Dan, Elianna, Michal, Ariella, Leon, Marlene, Robin, Edee, Bernard, Michael, Neta, Noam, Moshe, Hannah, Rachel, Gabriela, Ruthy i Izhak. Szczególnie dziękuję prof. Leonowi Zamościowi za zorganizowanie przyjazdu tak licznej grupy do Polski.

Zdjęcia poniżej wykonał Grzesiek Mart