piątek, 8 lutego 2019

Z POWAŻANIEM..., CZYLI O MODLITWIE

Taka scenka z filmu „Ania, nie Anna” – bliska treści książki (sprawdziłem).

                – Aniu, musisz się modlić mieszkając w tym domu. Uklęknij – powiedziała zdecydowanym głosem Maryla Cuthbert.
– Jestem gotowa. Co mam mówić? – rzekła Ania, klękając przy swoim łóżku.
– Jesteś wystarczająco duża, aby modlić się samodzielnie. Podziękuj Bogu za Jego błogosławieństwa i poproś, pokornie, o to czego pragniesz.
Postaram się jak najlepiej potrafię. Łaskawy niebiański Ojcze… Tak mówią pastorzy, więc to chyba odpowiedni zwrot? Łaskawy niebiański Ojcze, dziękuję za Białą Drogę Zachwytu i Jezioro Lśniących Wód, a także za drogą Bellę i wspaniałą Królową Śniegu. Jestem za to wszystko niezmiernie wdzięczna. Więcej błogosławieństw nie przychodzi mi na myśl. Rzeczy których pragnę są krocie, a wymienianie ich zabrałoby mi tak dużo czasu… Wspomnę tylko o dwóch najważniejszych. Pozwól mi tu pozostać. Spraw, żebym była ładna gdy dorosnę. Z poważaniem, Ania Shirley. Skończyłam. Dobrze mi poszło? – spytała Ania.
Mogło być gorzej. Kładź się do łóżka – odpowiedziała, oszczędnie Maryla.
– Ach, właśnie sobie uświadomiłam, że mówi się „Amen”, jak zwykli to robić pastorzy, zamiast „Z poważaniem”. Czy to duża różnica?
 – Raczej nie… – odparła na odchodne Maryla.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz